Z Głosu Floriańskiego
Żywiec - Zabłocie
Od nauczyciela dziś wymaga się bardzo wiele. Może nawet zbyt wiele, aby mógł sprostać tym wymaganiom. Patrzymy na niego przede wszystkim pod kątem posiadanego wykształcenia, wiedzy ogólnej i przedmiotowej, czy jest skłonny ustawicznie się dokształcać i doskonalić. Ostatnio pandemia pokazała, że nauczyciel musi być elastyczny, umieć się dostosować nawet do bardzo trudnych warunków pracy. Musi więc posiadać kompetencje informatyczno – medialne, umieć w procesie dydaktycznym korzystać z najnowszych technologii, z platform edukacyjnych. Powinien umieć nawiązać współpracę z innymi nauczycielami oraz rodzicami i innymi placówkami oświatowymi.
    
    Winien być mentalnie zakorzeniony w historii, tradycji, kulturze polskiej. Kochać pracę z dziećmi i młodzieżą, wspomagać rozwój ucznia, ukazywać życie człowieka w umiłowaniu prawdy, dobra i piękna, rozumieć głęboki sens swego powołania.
    
    Ale kompetencje nauczyciela można rozpatrywać jeszcze z innej perspektywy. Możemy postawić pytanie, czy nauczyciel wie kim jest, jako nauczyciel. Takie pytanie stawia s. M. Urszula Kłusek, wieloletnia katechetka i autorka wielu książek: „Co to znaczy być nauczycielem? Przekazać odrobinę, albo bardzo wiele wiedzy? Radzić sobie z trudną klasą? Zajmować się wszelkiego rodzaju pomocą i powoli z nauczyciela przemieniać się w terapeutę? Stanąć ponad uczniami oraz ich ograniczeniami i po prostu robić swoje? Poświęcić się dla dobra uczniów, zapominając o własnych potrzebach?
    
    Trudno znaleźć na to pytanie jednoznaczną odpowiedź. W wyniku nieuwagi, roztargnienia, a może nowoczesnego patrzenia na tożsamość nauczyciela, wiele rzeczy gdzieś po drodze poginęło.
Chyba zbyt małą wagę przywiązujemy dziś do poszukiwania odwiecznych, nieprzemijających wartości i sensu życia. Zapominamy o prawdzie mówiącej nam o tym, że to, co materialne nie zaspokoi serca człowieka. Zbyt często nosimy w sobie pustkę, zrodzoną z głodu za tym, co naprawdę wartościowe.
    
    Utraciliśmy dziś zdrowy rozsądek, który mówi, że człowiek dorasta w trudzie i wyzwaniach. Nadmierna ochrona nie buduje, ale niszczy. Tworzymy edukację bez wymagań i konsekwencji, a to uderza tak w ucznia, jak i nauczyciela. Saint – Exupery mówił: „… w dziecku człowieczym będziecie się starali obudzić człowieka, ucząc je przemieniać siebie w coś, co je przerasta. (…) Pożytek daje to, co stawia opór.”
  
    Pozwalamy na to, żeby wysuwała się nam z serca wiara w Boga, w ten sposób oszukujemy się wiarą w siebie. Wiele z tego, co nas otacza i ma na nas wpływ woła dziś: „Jesteś tego warta! Dasz radę! Masz w sobie dość siły!” Tymczasem zamiast mocy, spotykamy w sobie tak często rozczarowanie i pustkę, do których się nie wolno przyznawać, bo przecież sukces ma być miarą wartości człowieka. Grozi nam więc pustka, kłamstwo o sobie samym, a świat zaczyna rozsypywać się w  gruzy.
    
    S. M. Urszula Kłusek mówi, że zapomnieliśmy o tym, że nauczyciel winien być człowiekiem pokornym. Pokora to nie życiowe nieudacznictwo i przekonanie, że nic nie potrafię, ale świadomość tego, że ciągle muszę się uczyć, szukać, poznawać, wchodzić głębiej …  Zdaje nam się teraz, że zdobywając kolejne dyplomy i stopnie awansu zawodowego wiemy więcej, widzimy lepiej -  i już więcej nie musimy. I może przegapiamy, co najbardziej oczywiste.
    
    G. K. Chesterton mówi: „ To człowiek pokorny dokonuje wielkich rzeczy. To człowiek pokorny dokonuje rzeczy śmiałych. To on dostrzega niezwykłe perspektywy, a to z trzech oczywistych przyczyn: po pierwsze, bardziej niż ktokolwiek inny wytęża wzrok, by je zobaczyć; po drugie, jest bardziej przejęty i rozradowany, gdy je ujrzy; po trzecie, widzi je lepiej i dokładniej, bo w mniejszym stopniu są zafałszowane przez trywialną i zarozumiałą stronę jego natury”.

Zofia Bury
„Wszelkie intensywne przeżycia kształtują nie tylko każdego człowieka, ale też rodzinę jako społeczność. Szczególnie silny wpływ mają na nas doświadczenia trudne. Wydaje się, że szczęście ma na nas duży wpływ wtedy, gdy jest długotrwałe, zaś przeżycia negatywne odbijają się w nas nawet wówczas, gdy trwają bardzo krótko” - Janusz Wardak, doradca edukacyjny, ojciec dziesięciorga dzieci.
    
    Po pierwszych miesiącach pandemii i tzw. kwarantannie narodowej wielu ludzi zastanawiało się, jaki będzie jej skutek dla naszych rodzin i dzieci. Były rozpatrywane skutki pozytywne – czas dla rodziny, dla bycia z sobą, nadrabianie zaległości we wzajemnych relacjach, ale też negatywne, zwłaszcza na małych  powierzchniach mieszkalnych, gdzie trudno się było ustrzec nerwowych reakcji wynikających ze wzajemnego wchodzenia sobie w drogę członków rodziny.
    
    Ale przecież trudne sytuacje są czymś normalnym w życiu każdej społeczności, a więc i w rodzinie. Dlatego też, że nie da się ich całkowicie uniknąć, powinniśmy się właściwie do nich przygotowywać. Silna rodzina sprzyja umiejętności znoszenia trudnych sytuacji. Jeżeli dzieci i małżonkowie doświadczają tego, że życie rodzinne jest piękne, daje im poczucie bezpieczeństwa, mogą na siebie wzajemnie liczyć, to w sytuacjach wyjątkowych zostanie to potwierdzone. Nie unikajmy za wszelką cenę wszelkich niedogodności, bo one nas wzmacniają i uodparniają.
    
    W wychowaniu fundamentalne znaczenie ma rozróżnianie rzeczy, które są dla dzieci dobre od takich, które są tylko przyjemne. Jeśli będziemy od dzieci mądrze wymagać, jeśli będziemy konsekwentni, nie rezygnując z wcześniej ustalonych zasad postępowania, jeśli nie będziemy ulegali wszelkim zachciankom dzieci, to mamy szansę wychować ich na osoby odporne na trudne sytuacje.
    
    Janusz Wardak wymienia kilka sposobów na to, by nasze dzieci potrafiły lepiej sobie radzić z trudnościami:
    - Zwracajmy uwagę na to, by w domu nie panowała atmosfera narzekania. Nie upatrujmy przyczyn trudności w zewnętrznych sytuacjach, aby nie pozostawać wobec nich biernymi.
    - Umożliwiajmy dzieciom zmierzenia się z różnymi drobnymi niedogodnościami, nie róbmy tragedii, że dziecko musiało się bardziej zmęczyć czy zmokło na deszczu.
    - Stwarzajmy okazje do przeżycia przygody i dajmy szansę dzieciom jej przeżycia. Może to być udział w obozie harcerskim czy sportowym, w wyjeździe oazy, wycieczce pieszej itp. Dziecko wówczas przekonuje się, że trud i nieznane mogą być przyjemne, przysparzają pozytywnych doświadczeń.
    - Kształtujmy samodzielność. Dziecko staje się samodzielne, kiedy odpowiednio do wieku samo dba o swoje sprawy, wypełnia obowiązki domowe i szkolne, podejmuje samodzielnie decyzje. W ten sposób wyrabia w sobie silne poczucie własnej wartości.
    - Kształtujmy dojrzale wiarę w Boga. Osoba dojrzale wierząca potrafi ocenić, za co my sami jesteśmy odpowiedzialni i co trzeba należycie wypełnić, od tego, co należy z ufnością powierzać Bogu.
    
    W trudnych czasach wojen, klęsk żywiołowych, epidemii, ujawniały się zarówno postawy bohaterskie, jak i zbrodnicze. Ogromny wpływ na te ich postawy miały ich rodziny, z których się wywodzili. Wspaniałe rodziny wydawały z siebie w trudnych czasach prawdziwych bohaterów – znamy takich z historii i życia.
    Wydaje się więc, że silne rodziny wychodzą z trudnych sytuacji umocnione, a słabe jeszcze bardziej osłabione.

Zofia Bury
„Nie możemy nauczyć czegoś, czego sami nie potrafimy. Stąd tak ważna jest praca nad sobą, aby stać się wzorem życia”. Ks. Paweł Siedlanowski.
    
    Najprostszym a zarazem najskuteczniejszym sposobem na zdegradowanie człowieka jest przestać od niego wymagać. Reguła dotyczy zarówno rzeczy prozaicznych, jak i fundamentalnych. Ma zastosowanie wobec najmłodszych, ale jest też aktualna na każdym etapie życia.
    
    Żyjemy w świecie, który na różnych poziomach przekonuje nas, że można osiągnąć niemal wszystko przy użyciu minimum wysiłku. Reklamy gwarantują niemal błyskawiczny efekt. Po co się męczyć, tracić czas, jeśli szczęście jest w zasięgu ręki  -  przekonują.
    
    Nasiąkamy jak gąbka złudnym przekonaniem, że wszystko można dziś sobie kupić. Zawstydzająco łatwo ulegamy przekonaniu, że wszystko łatwo powinno się osiągnąć. A kiedy już okaże się , że osiągnięcie upragnionego celu kosztuje nie lada wysiłku, czujemy  się rozczarowani,  skrzywdzeni, a nawet oszukani. Przecież miało być inaczej … .
    
    Przybywa dziś młodych ludzi, którzy są kompletnie obsługiwani  przez rodziców. Czasem jest to motywowane fałszywie rozumianą miłością. Bywa próbą przekupienia dziecka w rywalizacji o jego względy. Przybywa egoistów niepotrafiących nic zrobić dla innych. Są młodzi ludzie nie przyzwyczajeni do żadnej pracy domowej, bo byli odciążani od obowiązków pomocy w pracach domowych przez rodziców użalających się nad nimi, że są tak zajęci nauką i innymi zajęciami. Nawet czasem nie potrafią obsłużyć siebie, wymagają obsługi przez rodziców. Co będzie potem, kiedy wyrosną? Kto będzie ich obsługiwał, jeśli braknie rodziców? Jeśli zechcą założyć rodzinę? Jeśli pojawi się dziecko? Czy wtedy sytuacja ich nie przerośnie? Jeśli nikt nie wymagał od nich, to i sami od siebie nie nauczą się wymagać.
    
    Jeśli przestajemy wymagać od człowieka, zazwyczaj efekty przychodzą wcześniej, niż sobie to wyobrażamy. I bywają często tragiczne. To jak dom bez fundamentu. Nawet niezbyt silny wiatr zburzy wszelkie marzenia i nadzieje.
    
    Konieczne są zasady i konsekwencja w ich egzekwowaniu. Nie ma wychowania tam, gdzie nie ma jasno wytyczonych zasad, gdy zabraknie wymagań. One zapewniają poczucie bezpieczeństwa, dają nadzieję, że dziecko nie zgubi się na współczesnych bezdrożach. Są fundamentem współistnienia wspólnoty ludzkiej. Granice wzmacniają poczucie odpowiedzialności. Dziś liberalizm likwiduje granice w wychowaniu, co wcale nie sprzyja rozwojowi człowieczeństwa. Dziś gabinety psychologów, psychiatrów i psychoterapeutów wypełnione są dorosłymi ludźmi, którzy byli wychowani bezstresowo. Efektem są nerwice, depresje, stany lękowe.
    
    Dziecko dopiero uczy się przestrzegania zasad i norm postępowania. W pierwszym rzędzie to rodzice winni ich tego uczyć, potem instytucje wychowawcze i kształcące – przedszkola i szkoły. A często rodzice nie umieją z nimi współpracować, podrywają autorytet wychowawców, choć sami nie umieją lub nie potrafią stawiać granic i zasad oraz konsekwentnie wymagać ich przestrzegania Dziecko dopiero wchodząc w świat dorosłych zaczyna je rozumieć i w wolności przestrzegać, uznawać za swoje.

    Zofia Bury  (Źródło: Ks. Paweł Siedlanowski: „Zbudujmy dom” )

    Musicie

„Wy musicie od siebie wymagać
Choćby inni nie wymagali” (JPII)
Musicie trwać w dobrym stale
Choćby inni nie trwali
Musicie umieć wybaczać
Tym, co są wobec was winni
Musicie pilnie strzec wiary
I przekazywać ją innym
Musicie kochać wszystkich
Choć wszyscy kochać was nie chcą
Musicie być przykładem
Potrzebnym młodzieży i dzieciom
Musicie być cierpliwi
Gdy przyjdzie cierpieć, chorować
Musicie zawsze przysięgę
Daną Bogu zachować
Musicie być radośni
Cieszyć się i weselić
Musicie swoją radością
Z bliźnimi wkoło się dzielić
Musicie służyć innym
Choć będzie was to kosztować
Musicie siać dobro wokoło
W czynach, myślach i słowach
Musicie szanować przyrodę
Bo Bóg ją dla nas stworzył
Musicie iść przez życie
Drogą przykazań Bożych.
    Maria Przybylska, Rymanów (NDz)

Najważniejszym celem edukacji jest wspomaganie wszechstronnego rozwoju ucznia. To właśnie uczeń jest podmiotem wszelkich działań pedagogicznych. Każdy z nich jest niepowtarzalny, ma ogromne możliwości rozwoju.
    
    Szkoła winna widzieć ucznia całościowo, podkreślać jego godność i uczyć wolności i odpowiedzialności za siebie i innych. Człowiek w trakcie swego rozwoju staje się osobą dojrzałą, samodzielną i odpowiedzialną, która umie wybierać między dobrem a złem.
    
    Szkoła winna wychowywać ucznia w duchu prawdziwych wartości, uczyć szacunku do innych oraz wskazywać drogę rozwoju prawdziwego człowieczeństwa.
    
    Wszyscy stawiamy szkole, a także dzieciom i młodzieży wysoką, coraz wyższą poprzeczkę. Młodzi powinni czytać lektury, znać języki, posługiwać się sprawnie komputerem, poznać podstawy techniki i ekonomii, poruszać się sprawnie w historii, kojarzyć ze sobą i ze współczesnością fakty historyczne, poznać nauki matematyczno – przyrodnicze i umieć je stosować, znać chrześcijańskie korzenie naszej cywilizacji i kultury, itd. Te i wiele innych wymagań stawia przed młodym człowiekiem dzisiejszy świat. Wszystkie dziedziny życia coraz bardziej się rozwijają. Trwa nieustanny wyścig, dlatego rodzice oprócz nauki szkolnej organizują dzieciom mnóstwo zajęć pozalekcyjnych, wszak wszechstronny rozwój tego wymaga. Nie może się obejść bez dodatkowych lekcji języków obcych, pływalni, tańców, sportu i wielu innych.
    
    Dzieci i młodzież często bywają obciążani ponad miarę, zestresowani i przemęczeni. Za mało czasu zostaje im na zwyczajne pobycie w gronie rodzinnym i przyjaciół.
    
    Młode pokolenie jest dziś coraz słabsze psychicznie i mniej zdolne do trudu, ofiary i zaparcia się siebie. Jest podatne na depresję i uzależnienia, zwłaszcza od wirtualnego świata. Nauczyciele mówią, że coraz trudniej jest wychowywać, a rodzice są coraz bardziej pretensjonalni i często podrywają autorytet szkoły i nauczyciela. Psychologowie i pedagodzy narzekają na rodziny wychowanków jako środowiska niewydolne wychowawczo. Rodzice narzekają na przeładowany program szkolny. W szkole średniej wielkim problemem są korepetycje. Sugeruje to, że skoro wszyscy muszą na nie chodzić, żeby zdać maturę i dostać się na wybrane studia, to znaczy, że szkoła jest niewydolna.
    
    Dyrektorzy oczekują stabilności a nie ciągłych zmian strukturalnych i programowych, bo to nie wpływa dobrze na proces nauczania i dobre wyniki.
  
     Kuratoria oczekują pozytywnego naboru w uczelniach nauczycielskich i dobrego kształcenia kadr nauczycielskich.
    J
    ak widzimy, wszyscy mają swoje oczekiwania w stosunku do edukacji. Potrzeba tu całościowego spojrzenia na człowieka i jego potrzeby rozwojowe. Potrzeba też mądrej współpracy wszystkich środowisk, aby wychować człowieka mądrego i szczęśliwego. Szkoła w tym procesie jest niezastąpiona. Warto i trzeba widzieć jej zasługi i rolę w edukacji.

Zofia Bury
Już po raz dziesiąty jest obchodzony w Kościele Tydzień  Wychowania. Ma on podkreślać wagę i rolę wartości w procesie wychowawczym oraz kształtować społeczną świadomość i postawę odpowiedzialności za wychowanie. To także okazja do ożywienia współpracy rodziny, szkoły i parafii.
    
    W obszarze edukacji mówi się dziś dość często o coraz trudniejszej młodzieży, coraz gorszych czasach. One są naprawdę trudne, niosą dziś wiele zagrożeń.
    
    Młodzi ludzie są rozbici, mają tak dużo bodźców zewnętrznych, że trudno im się w tym wszystkim odnaleźć. W takich czasach wychowawca musi być prawdziwym autorytetem, bezinteresownym, który będzie naprawdę chciał młodym ludziom pomóc. Wychowaniu nie sprzyja dziś egoizm.
    
    Młodzi ludzie mają dziś coraz mniej autorytetów w najbliższym otoczeniu, którzy chcieliby im służyć, poświęcić swój czas i siły zupełnie bezinteresownie. Uczniowie powinni być zawsze wartością nadrzędną.
   
    Z młodzieżą trzeba być. Oni mają mnóstwo wspaniałych pomysłów, planów, inicjatyw i chcą być zauważeni, akceptowani, wysłuchani. Jeżeli tak jest, to pozwolą sobą pokierować we właściwym kierunku. Właśnie takich wychowawców dziś potrzeba, którzy towarzyszyliby wychowankom, którym zależy na nich. Młody człowiek tego oczekuje, bo zwykle dziś bywa zagubiony w różnych sytuacjach i  uwarunkowaniach życiowych.
    
    Nie od dziś wiadomo, że pierwszymi i najważniejszymi towarzyszami oraz autorytetami dziecka są rodzice. Jeżeli rodzice zaniedbają swój kontakt z dzieckiem, nie znajdą czasu na bliskie relacje i pomoc w rozwiązywaniu problemów, to ten brak czasu może skutkować wieloma kłopotami. Bycie razem i rozwijanie wzajemnych więzi ma zawsze podstawowe znaczenie w procesie wychowania. Braków w tej relacji, zwłaszcza w pierwszej fazie życia, nie da się całkowicie nigdy naprawić.
    
    Relacja z rodzicami jest dla dziecka źródłem zaspokojenia najważniejszej potrzeby – poczucia bezpieczeństwa i zaufania. To warunkuje jego prawidłowy rozwój w dalszych latach życia. Dom to żywe więzi pomiędzy członkami rodziny. Tworzenie domu to ostatecznie tworzenie rodziny, zaś tworzenie silnych więzi wymaga zaufania, cierpliwości i przebaczania sobie nawzajem.
    
    Uczniowie winni umieć podejmować konkretne kroki do zaangażowania się i aktywności w coś, co może wpłynąć na całe dalsze życie, winni umieć zaryzykować, aby wejść na nieznaną drogę. Trzeba zachęcić młodego człowieka do świadomego szukania i realizowania celu życia.
  
     Dziś liczne czynniki kulturowe, społeczne i polityczne przyczyniają się do coraz bardziej widocznego kryzysu rodziny. Godzą one w prawdę i godność osoby ludzkiej, poddają nawet w wątpliwość samą ideę rodziny. Wartość nierozerwalności małżeństwa jest coraz bardziej lekceważona; żąda się prawnego uznania związków jednopłciowych i zrównania ich z normalnym małżeństwem.
    
    Trzeba więc przypominać prawdę o małżeństwie, o wspólnocie życia i miłości, otwartej na przyjęcie nowego życia. Trzeba ratować człowieka przed degradacją i wpływami ideologicznych doktryn.

Zofia Bury

W dniach od 1 do 2 lipca odbyła się doroczna pielgrzymka nauczycieli i wychowawców na Jasną Górę. Była to już 83 Ogólnopolska Pielgrzymka Nauczycieli i Wychowawców do naszej Królowej. W związku z trwającą pandemią korona wirusa zaproszone były tylko delegacje nauczycieli z każdej diecezji oraz indywidualni pielgrzymi. Hasłem ogólnopolskiej pielgrzymki były słowa: „Świadkowie Prawdy”. Nawiązywały one do stulecia urodzin św. Jana Pawła II i oczekiwania na beatyfikację Sługi Bożego ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. To oni bowiem w sposób szczególny byli wrażliwi na prawdę, to oni byli i są naszymi narodowymi wychowawcami. To patrząc na nich chcemy formować kolejne pokolenia nauczycieli.
    
    Przybyli do Królowej Polski oraz uczestniczyli w tej pielgrzymce duchowo dzięki telewizji Trwam, aby umocnić się w wierze, odnaleźć sens swojej pracy i życia w głoszeniu prawdy.
    
    Z okazji zakończenia roku szkolnego w specjalnym komunikacie do nauczycieli zwrócił się ks. abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Powiedział: „Ufam, że Wasz trud – Drodzy Nauczyciele – często niedoceniony społecznie, przyniesie dobre owoce w postaci ludzi wykształconych i światłych, odważnych w poszukiwaniu prawdy, zdolnych do szerokiego oglądu na świat, a jednocześnie dojrzałych i ugruntowanych w swoim człowieczeństwie”. Warto te słowa przypomnieć w czasie rozpoczynającego się nowego roku szkolnego.
    
    Ks. bp Piotr Turzyński – delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Nauczycieli w wywiadzie z redaktorem Naszego Dziennika Krzysztofem Gajkowskim mówił, że nauczyciel nie przekazuje tylko wiedzy, że nauczyciel modeluje. Młody wrażliwy człowiek podświadomie odbiera świat wartości, który prezentują rodzice i nauczyciele. Przekaz zaburzony, a nawet niszczący jest wtedy, gdy nauczyciel mówi o odpowiedzialności, a sam nie jest odpowiedzialny, mówi o sprawiedliwości, a sam nie jest sprawiedliwy itd. Młodzież i dzieci mają niezwykłą intuicję odczytywania tego, co jest w głębi człowieka. To, co jest w duszy, wychodzi w wypowiadanych słowach i gestach. Bez głębi nauczyciel pozostaje pusty.
    
    Nauczyciel winien w swej pracy opierać się na wartościach chrześcijańskich, bo te wartości to miłość i szacunek do każdego człowieka. To także odpowiedzialność, a chrześcijańska wizja szkoły i wychowania mówi o misji nauczyciela, a nie   tylko o zawodzie nauczyciela. Człowiek  to delikatny, duchowy świat i nie można go kształtować bez odniesienia do własnego świata wewnętrznego.
    
    Żyjemy w trudnych czasach, kiedy to spotykamy wiele  rodzin dysfunkcyjnych, które nie spełniają wystarczająco dobrze swej roli wychowawczej. Nie zastąpią ich też w pełni zatrudniani w szkołach pedagodzy i psychologowie. Od nauczyciela wymaga się kompetencji, miłości do uczniów i ofiarności. Zadanie, jakie stoi przed nauczycielem nie jest łatwe, bo chodzi tu przecież o los kolejnych pokoleń rodzin, Polski i świata.
    
    Wartości chrześcijańskie, które przecież głęboko utożsamiają się z wartościami ogólnoludzkimi naszej cywilizacji, a więc stałość prawdy, niezmienność dobra, odpowiedzialność, miłość bliźniego, która jest czymś więcej niż tolerancją, powinny być zachowane i promowane w imię przyszłości naszego świata i dobra samej szkoły.
    
    W szkole współczesnej podobnie jak w całym naszym kraju trwa walka cywilizacyjna.  Trzeba, aby chrześcijańscy rodzice i nauczyciele mieli odwagę stawać do obrony chrześcijańskich wartości, proponować mądre rozwiązania, odszyfrowywać pułapki przewrotnych ludzi, budować godność człowieka i chronić jego dobro.

Zofia Bury