Rozmowa „Młodych” z Ks. Kan. Alfonsem Wileńskim

Księże Kanoniku , proszę nam opowiedzieć o swym dzieciństwie.
     Przypominam sobie przedwojenne jeszcze czasy, kiedy to jako kilkunastoletniemu chłopcu wpadły w ręce zdjęcia z "Przewodnika Katolickiego". Na tych zdjęciach było kilku księży, obchodzących 50-lecie kapłaństwa. Patrzyłem na te zdjęcia prawie z przerażeniem. 50 lat - to już tak blisko końca, l oto już na mnie spadła ta łaska, przeżyłem tak wiele lat. Odeszli moi rodzice, odeszło tak wielu z rodziny. Tylu znajomych, bliskich.

Czy spotkał Ksiądz w Swoim życiu jakieś słynne osoby ? Jakie wrażenia wywarły na Księdzu te osoby?
     Miałem to szczęście spotkać w swym życiu wielkich ludzi. Przez 2 miesiące byłem pod opieką człowieka, kapłana, który już przeszedł do historii Kościoła jako Św. Maksymilian Kolbe, męczennik miłości bliźniego w obozie w Oświęcimiu. Nigdy nie przypuszczałem, że będę odmawiał brewiarz i odprawiał Mszę św. ku czci Św. Maksymiliana. Spotkałem też w życiu księdza, spowiednika bł. Faustyny, który też dziś już cieszy się tytułem Sługi Bożego - ks. Michała Sopoćko. Mogłem też kilka razy spotkać Ks. Prymasa Hlonda dziś także Sługę Bożego. Można by wymieniać wielu świątobliwych i zasłużonych dla Kościoła postaci, które zapisały mi się w pamięci.

Proszę opisać swoje przeżycia z czasów II wojny światowej.
     Wielkim dowodem Łaski Bożej dla mnie były przeżycia z czasów wojny. Udało mi się szczęśliwie uniknąć wpadnięcia w ręce Niemców, do obozu, dzięki opiece i pomocy dobrych ludzi.

Jakie zmiany zaszły w Kościele w ciągu 50 lat kapłaństwa Księdza?
     Wiele przeżyłem już zmian jakie nastąpiły w Kościele; zwłaszcza zmiany liturgiczne, brewiarza, języka, Mszy świętej.

Proszę nam opowiedzieć o swej 50-letniej pracy kapłańskiej (najważniejsze przeżycia).
     Tak wiele zapisało mi się w pamięci uczniów, zwłaszcza ministrantów. Wspólne pielgrzymki i wycieczki i z nimi. I tyle serca jakiego doznałem od wielu, wielu uczniów i wychowanków! Jeszcze dziś mam ich w pamięci i w sercu. I oto jest za co dziękować Opatrzności Bożej i Matce Bożej Bolesnej, do której zawsze miałem szczególne nabożeństwo. A dziś? Słońce mojego życia już zachodzi. Zostało już tylko jedno zmartwienie, jedna troska: O Dobry Jezu, nie bądź mi Sędzią, ale Zbawicielem. Matko Najświętsza, na ową godzinę bądź mi Matką.

Rozmowę przeprowadzili „Młodzi”, Głos Floriański nr 20/1996

Słowo Ks. Kan. Alfonsa Wileńskiego z okazji złotego jubileuszu kapłaństwa

   Ucichły dzwony, rozproszyły się tłumy, ustały pienia niedzielnych uroczystości uwielbiające Pana za wielkie rzeczy, które uczynić raczył dla mnie niegodnego sługi swego w ciągu długich pięćdziesięciu lat mojego kapłaństwa. Moje serce jeszcze pełne jest uczuć serdecznych dla wszystkich, którzy zechcieli dopomóc mi w przeżyciu jubileuszowych rocznic.
    Jestem wdzięczny przede wszystkim naszemu Drogiemu Proboszczowi za głębokie włączenie się i przygotowanie tej uroczystości. Bóg zapiać Kochanym Księżom Wikariuszom, z których każdy tak wiele napracował się, aby święto dobrze wypadło: uroczysta Suma i wieczornica z nabożeństwem majowym. Niech dobry Bóg wynagrodzi za wszystko Czci-godnym Siostrom Zakonnym i Alumnom, Pani Organistce i Panu Kościelnemu, a Redakcji "Głosu Floriańskiego" za jubileuszowy numer. Wdzięczny jestem dzieciom, młodzieży i dorosłym, którzy aż do ołtarza podchodzili ze swoimi serdecznymi słowami. Dziękuję naszej wspaniałej Asyście Żywieckiej, która tak ubarwiła i upiększyła przebieg procesji i nabożeństwa. Dziękuję dzieciom w strojach komunijnych, kochanym ministrantom, wszystkim uczestnikom uroczystości. Wspomnieć muszę Dobrego Księdza Kaznodzieję, który nie tylko stanął na wysokości zadania, ale i wzniósł się na wyżyny, wielbiąc Dobroć Boga za udzielenie mi łaski kapłaństwa.
     Klękam dziś, wierzcie mi, z dłońmi wzniesionymi ku niebu, dziękuję Chrystusowi, Że natchnął Was, zapalił Wasze serca, iż zechcieliście podziwiać Boga, który jest dobry i tak wielkie jest miłosierdzie Jego! Serdeczne Warn składam Bóg zapłać!
    Liczne i tak bardzo wonne bukiety kwiecia, z których cześć ozdabia nasze ołtarze, ale i część niestety znalazła się w moim mieszkaniu, dopomagają mi śpiewać radośnie: Błogosławcie Boga i wychwalajcie Go, bo jest tak bardzo hojny dla swoich stworzeń.

Ks. Alfons Wileński, Głos Floriański nr 21/1996

Wspomnienie o śp. Ks. Kan. Alfonsie Wileńskim, zm. 30.01.2001 r.

Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą (...)
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy (..)
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście" (Ks. J. Twardowski)

     Jeszcze niedawno był z nami. Kiedy świeciła się lampka w konfesjonale, wiedzieliśmy, że czeka na kogoś z nas, by wesprzeć wątpiących i tych, którzy zbłądzili w drodze do wieczności, i znów obdarzyć nadzieją życia wiecznego. Pozornie surowy, kochał każdego z nas. jak ojciec, który chce za wszelką cenę, by jego dziecko kroczyło drogą prawości w życiu. Słowa poety, ks. Zielińskiego najtrafniej określają Jego pragnienia:
nie bój się (...)
widząc cię w całości nie będę marszczył czoła
i nie będę kręcił się nerwowo i znacząco chrząkał
tylko jeszcze bardziej wtulę się
w tę świętą bezradność
a może uda mi się zapalić
którąś z twoich wygasłych latarni".

    Cieszyliśmy się wraz z nim, gdy obchodził swój jubileusz 50 - lecia kapłaństwa. Jakże był nam wdzięczny za zainteresowanie Jego osobą, za życzenia, za przy¬gotowanie uroczystości jubileuszowej! W podzięce za wszystko powiedział: „Klękam dziś, wierzcie mi, z dłoń¬mi wzniesionymi ku niebu, dziękuję Chrystusowi, że natchnął Was, zapalił Wasze serca, iż zechcieliście podziwiać Boga, który jest dobry i tak wielkie jest miłosierdzie Jego! (...) Błogosławcie Boga i wychwalajcie Go, bo jest tak bardzo hojny dla swoich stworzeń".
Niełatwa była droga Jego powołania, którą kroczył konsekwentnie, zapatrzony w Boga.
 
    Urodził się 26 kwietnia 1916 roku w miejscowości Wielgie, parafia Działyń, diecezja włocławska. Po ukończeniu szkoły podstawowej uczęszczał do Gimnazjum Księży Salezjanów w Lądzie. Ma¬turę zdał już w Gimnazjum im. Piusa X we Włocławku. Następnie wstąpił do Seminarium Duchownego. Po roku, gdy wybuchła wojna, zmuszony był przenieść się do Seminarium w Kielcach. Ukończył je w ciągu pięciu lat i otrzymał święcenia kapłańskie. Pracował na wikariatach w Daleszycach, Sułoszowej. Włoszczowej. Wodzisławiu, Jędrzejowie i Szczekocinach. W 1957 roku został mianowany proboszczem w Podlesiu, następnie w 1965 r. objął probostwo w Mierowicach, a w 1970 r. w Brzegach, gdzie pracował 15 lat.
     8 września 1987 r. przyjechał do naszej parafii, gdzie ofiarnie wypełniał swe kapłańskie obowiązki. Pełnił funkcję ojca duchownego kapłanów Dekanatu Żywieckiego. Schorowany, z determinacją oddawał się wszystkim działaniom "ad maiorem Dei gloriam" według dewizy św. Ignacego Loyoli, pracując dla dzieła naszego zbawienia. Pod koniec swoich dni przeczuwając, że zbliża się kres jego ziemskiego przebywania z nami, nie mogąc wyrazić podziękowania słowami, ściskał ręce czuwających przy nim opiekunów i patrzył z wdzięcznością w ich oczy.
     Panie, gdy stanie przed Obliczem Twoim, nie zapomnij o Jego dobroci i czynach. On. prowadził nas do Ciebie.

Głos Floriański nr 268/2001