Z Głosu Floriańskiego
Żywiec - Zabłocie
- Jest jedna miłość, która nie liczy na wzajemność, nie szczędzi ofiar, płacze a przebacza, odepchnięta wraca – to miłość macierzyńska (Józef Ignacy Kraszewski).
- Każdą inną ludzką miłość trzeba zdobywać, trzeba na nią zasługiwać pokonując stojące na jej drodze przeszkody, tylko miłość matki ma się bez zdobywania i bez zasług (Herman Auerbach).
    
    Chyba każda mama zadaje sobie niejednokrotnie pytanie, czy jest wystarczająco dobrą mamą? Zwłaszcza wtedy, gdy popełniła błąd i o tym wie. Bo nie mogła być przy dziecku, gdy jej potrzebowało, bo nie była konsekwentna, bo się zdenerwowała i może nakrzyczała na nie … . Tych „bo” jest tak wiele, bo przecież matka musi często dzielić swój czas między dwoje, może kilkoro dzieci, z których każde ma w danej chwili inne potrzeby, musi dzielić czas między te prozaiczne, aczkolwiek konieczne prace domowe, może pracę zawodową … .  Z drugiej strony zdaje sobie sprawę, jak ważny jest jej każdy gest, słowo, działanie, bo przecież dziecko to taka „elastyczna masa”, którą kształtujemy każdą chwilą, słowem, zachowaniem. To dzięki tym działaniom dziecko może być pewne siebie lub zastraszone, życzliwe dla innych lub egoistyczne.
    
    Bycie dobrym rodzicem to bycie świadomym rodzicem, który zdaje sobie sprawę, jak ważna jest jego rola, to otwartość na potrzeby dziecka. Ale to też stała praca nad sobą, bo mówimy, że nie słowa, ale przykład pociąga. Bycie matką jest trudne, to nie tylko radość, ale i odpowiedzialność, czasem pot i łzy, nerwy, stres, ogromne zmęczenie i nieprzespane noce. Ale wszystko to pokonuje miłość, bo przecież kochamy swoje dzieci bezgranicznie, bezwarunkowo, są dla nas tak ważne, że nie wahamy się poświęcić dla nich wszystko. Ale byle mądrze kochać, a ten kto kocha mądrze, to i wymaga. Przecież rodzice muszą dziecko przygotować do samodzielnego życia, do trudów, do realizacji wyznaczanych sobie celów i marzeń, a do tego trzeba hartu, odwagi, odpowiedzialności i samozaparcia. I tego uczy dobra matka wraz z ojcem i innymi członkami rodziny. Liczy się relacja z dzieckiem, poświęcony mu czas, uwaga, wsparcie, bezwarunkowa miłość i zdolność do poświęceń. Ale warto.
    
    W swoim macierzyństwie matka nie powinna, mimo tak trudnych zadań stojących przed nią, zapominać o sobie i bliskości w relacjach z mężem, o swoich potrzebach. Bo szczęśliwa matka, to i szczęśliwe dziecko. Matka musi przecież czerpać radość i satysfakcję ze swojego życia. To daje siły do pokonywania nawet największych trudności, słabości czy zniechęcenia.
    
    A teraz oddam głos dzieciom, tym małym i tym dużym, za co kochają swoje mamy. Te wypowiedzi mówią wszystko.

    - Kocham ją za to, że mogę z nią porozmawiać na każdy temat. Pomaga mi w nauce, rozumie mnie jak nikt inny. A przede wszystkim kocham ją za to, że po prostu jest. Że jest zawsze, gdy ją potrzebuję.

    - W życiu bywa różnie. Raz jest pięknie, raz całkiem zwyczajnie, a raz strasznie. A ona, moja kochana MAMA, zawsze jest gdzieś obok, całkiem niedaleko, wystarczająco blisko, by dzielić ze mną wszystkie ważne chwile w życiu. Kocham ją za to, że jest, że mimo upływu moich lat, jestem dla niej wciąż małą dziewczynką, jej ukochaną córeczką. Teraz lepiej rozumiem matczyną miłość i za tę miłość zawsze będę jej wdzięczna (Anna 29 lat).

    - Kocham moją mamę za to, że właśnie ona nią jest. Za to, że jest babcią moich dzieci. Za to, że zawsze mogłam i mogę na nią liczyć. Kocham za to, że wspierała mnie w moich wyborach i dzisiaj jestem szczęśliwą, świadomą swojej wartości kobietą, żoną i matką.

    - (…) Gdyby nie ona, nie miałabym w sobie ciepła. Gdyby nie ona, nie umiałabym iść na kompromis. Gdyby nie ona, nie byłoby mojej rodziny. Gdyby nie ona, nie byłoby mnie takiej, jaką jestem dzisiaj. Nie umiem wypowiadać słów wielkich. Ale ona wie, ona je rozumie.  Moja mama.

Zofia Bury
Trwa miesiąc maj. Jest to miesiąc Maryjny, gdyż Naród polski szczególnie czci Maryję, obierając Ją za swoją Królową.
    
    Od pierwszych chwil istnienia państwa Naród polski związał swe losy z Najświętszą Maryją Panną. Bogurodzica Dziewica stała się prawdziwą Hetmanką Narodu Polskiego. Wielokrotnie ochraniała Swym macierzyńskim płaszczem uciekających się pod Jej obronę Polaków. Prymas Polski August Hlond w swym proroczym natchnieniu napisał: „Polska ma stanąć na czele maryjnego zjednoczenia narodów. (…) Maryja obroni świat od zagłady zupełnej. (…) Polska nie zwycięży bronią, ale modlitwą, pokutą, wielką miłością bliźniego i Różańcem”.
    
    Szczególną rolę w rozwoju kultu Maryi jako Królowej Polski odegrały Śluby Lwowskie króla Jana Kazimierza, który postanowił ogłosić Najświętszą Maryję Pannę Królową Narodu i Państwa Polskiego.
  
     Liczni historycy i teologowie twierdzą, że autorem ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza był św. Andrzej Bobola. Śluby zostały złożone w sercu tych ziem, gdzie św. Andrzej prowadził swoją pracę ewangelizacyjną. On znał objawienia z Neapolu z 1608 roku, gdzie o. Juliuszowi Mancinellemu, włoskiemu jezuicie Maryja powiedziała: „Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, bowiem osobliwą miłością do Mnie płoną jej synowie”.
    
    Św. Andrzej Bobola kochał Matkę Bożą i był wielkim patriotą. Od najmłodszych lat szukał Boga i Jego świętej woli. Mając 19 lat wstąpił do zakonu jezuitów. W 1622 r. został wyświęcony na kapłana. Był oddany bez reszty pracy apostolskiej i starał się działać na rzecz utrzymania i wzmacniania wiary katolickiej. Miał wielki dar pozyskiwania dusz dla Chrystusa. Szerzył kult Eucharystii i gorącą miłość do Matki Bożej. Pracował na wschodnich terenach Królestwa Polskiego. Wówczas katolicka wiara spotykała się tam z licznymi prześladowaniami, zwłaszcza zaś w czasie najazdów kozackich. Burzono kościoły, palono klasztory. Św. Andrzej, rozpalony miłością Bożą i bliźnich, wszedł w wir walki, aby ratować dusze tych, którzy cierpieli prześladowania. Wówczas to sam padł ofiarą kozaków. Cierpiał przed śmiercią męczeńską ogromne tortury, a mimo to bohatersko wyznał przed swymi oprawcami: „Jestem katolickim kapłanem. W tej wierze się urodziłem i w niej też chcę umrzeć. Wiara moja jest prawdziwa i do zbawienia prowadzi. Wy powinniście żałować i pokutę czynić, bo bez tego w waszych błędach zbawienia nie dostąpicie. Przyjmując moją wiarę, poznacie prawdziwego Boga i wybawicie dusze swoje”.
  
     Św. Andrzej Bobola ukazywał się kilku osobom po swojej śmierci, m.in. w 1702r., w 1920r., a od 1983 do 1987r.kilka razy miał widzenia św. Andrzeja ks. Józef Niżnik ze Strachocima na Podkarpaciu, gdzie urodził się św. Andrzej. Tam też znajduje się dziś jego sanktuarium, a kustoszem jest właśnie ks. J. Niżnik. Św. Andrzej upominał, aby szukać pomocy tam, skąd ona może przyjść, czyli od Boga, a on może być skutecznym orędownikiem. Mówił m.in.:                    
- Znowu nadchodzą czasy ciężkie i trudne. Będę wam pomagał.-
- Mogę być bardzo pomocny w zażegnywaniu wielkich katastrof.-
- Mogę nieść ulgę w cierpieniu.-
- Ludziom grożą straszne rzeczy za to, że zaniedbują sprawy wewnętrznego życia.-
- Możesz mnie zawsze prosić, a wysłucham cię.-
    
    Św. Jan Paweł II ustanowił św. Andrzeja Bobolę patronem Polski jako znak prorocki dla czasów, które mają nadejść.
    
    W  tym roku minęła czterechsetna rocznica jego święceń kapłańskich. Wielu ludzi brało udział w nowennie za kapłanów i o powołania kapłańskie, zakonne i misyjne za przyczyną św. Andrzeja Boboli.  Wiele wydarzeń z historii naszej Ojczyzny wskazuje na to, że wstawiennictwo św. Andrzeja jest potrzebne i skuteczne. Przesłaniem tego świętego jest nawrócenie w naszym Narodzie. Chodzi o zatrzymanie obojętności religijnej i odchodzenia od wiary, o szacunek dla wszystkich ludzi i ich poglądów oraz pokój na świecie. Jedno z wezwań Litanii do św. Andrzeja Boboli wskazuje, że jest on powołany przez Boga do jednoczenia rozdzielonych sióstr i braci. Takiego pojednania nam bardzo potrzeba. Możemy razem ze św. Andrzejem wołać do Królowej Polski i z Królową Polski do Boga o pomoc dla Polski, o pokój na świecie i o uratowanie naszej chrześcijańskiej tożsamości.

Zofia Bury
Wybitny myśliciel prof. Plinio Correa de Oliveira nazwał objawienia Matki Bożej w Fatimie najważniejszymi i najbardziej zachwycającymi wydarzeniami XX wieku.
    
    W 1917 r. Najświętsza Maryja Panna objawiła się trojgu pastuszkom sześciokrotnie – od maja do października. Fatimska Pani, w obliczu wojny i moralnego kryzysu, jakie trawiły ówczesną Europę, za pośrednictwem dzieci, wezwała świat do pokuty, nawrócenia i zadośćuczynienia Zbawicielowi za grzechy osobiste i publiczne. Głębokim smutkiem napawała Maryję bezbożność i ogrom grzechów popełnianych przez ludzi, którzy coraz częściej żyli tak, jakby Bóg nie istniał. Maryja ostrzegała, że jeśli się ludzie nie zmienią i nie nawrócą, czeka ich straszliwa kara. Mówiła przede wszystkim o karze wiecznej, ale też o wojnie, głodzie i prześladowaniu Kościoła, o rozprzestrzenianiu się po całym świecie błędów Rosji. Walki z religią, rodziną i tradycyjnymi wartościami już wtedy zatruwały całą zachodnią cywilizację.
    
    Wydaje się, że nie tylko świat, ale też nasz Naród nie wyciągnął wniosków z przestróg i fatimskiego przesłania Matki Bożej, które jest najlepszą receptą na duchowe i moralne choroby współczesnego świata. Maryja wezwała bowiem do nawrócenia, pokuty i modlitwy.
    
    Osiem lat później, 10 grudnia 1925 r. w celi domu zakonnego św. Doroty w Pontevedra przebywająca tam siostra Łucja miała objawienie, podczas którego ukazali się jej Najświętsza Maryja Panna z Dzieciątkiem Jezus. Matka Boża pokazała Łucji serce otoczone cierniami. Dzieciątko, wskazując na nie, powiedziało: „ Zlituj się nad Sercem twej Najświętszej Matki okolonym cierniami, które niewdzięczni ludzie wbijają w każdej chwili, a nie ma nikogo, kto by przez akt zadośćuczynienia te ciernie powyjmował.” Maryja zaś dodała: „Córko moja, spójrz na Serce Moje otoczone cierniami, które niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewdzięczność w każdej chwili wbijają. Przynajmniej ty pociesz Mnie i przekaż, że tym wszystkim, którzy w ciągu pięciu miesięcy w pierwsze soboty, wyspowiadają się, przyjmą Komunię Świętą, odmówią Różaniec i będą Mi towarzyszyć przez kwadrans, rozważając 5 tajemnic dowolnej części Różańca, w intencji zadośćuczynienia Mnie, w godzinę śmierci obiecuję przyjść z pomocą ze wszystkimi lekami potrzebnymi do zbawienia”.
    
    W lutym 1926r. siostra Łucja miała znów objawienie tym razem samego Dzieciątka Jezus. Pytała wówczas o czas spowiedzi z powodu trudności, jakie mogły się pojawiać. Pan Jezus odpowiedział: „ Tak, spowiedź może być ważna o wiele więcej dni, pod warunkiem, że gdy będą Mnie przyjmować , będą w stanie łaski uświęcającej i wyrażą intencję zadośćuczynienia za znieważanie Niepokalanego Serca Maryi”.
    
    Siostra Łucja pytała też, dlaczego ma to być 5 sobót i usłyszała odpowiedź: „Moja córko, powód jest bardzo prosty: jest pięć rodzajów zniewag i bluźnierstw przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi:
1.Bluźnierstwa przeciw Niepokalanemu Poczęciu.
2.Przeciw dziewictwu  Matki Bożej.
3.Przeciw Jej Boskiemu macierzyństwu przy równoczesnym sprzeciwie uznania Jej za Matkę rodzaju   ludzkiego.
4.Czyny tych, którzy usiłują publicznie wpoić w serca dzieci obojętność, pogardę, a nawet nienawiść do tej Matki Niepokalanej.
5.Czyny takich, którzy profanują wizerunki Najświętszej Panny.”
    
    Pan Jezus domaga się, aby odprawienie tych pięciu pierwszych sobót miesiąca było w celu wynagradzania Niepokalanemu Sercu Maryi, aby nie było to robione bezdusznie i z obojętnością. Nabożeństwo to stanowi wielką pomoc w osiągnięciu życia wiecznego, ale tym praktykom winno towarzyszyć pragnienie codziennego życia w łasce uświęcającej. Zachęcajmy wszystkich, aby brali udział w Nabożeństwach Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca, bo dziś my i cały świat potrzebuje głębokiego nawrócenia. Módlmy się słowami modlitwy, objawionej małym pastuszkom: „O Jezu, czynię to z miłości do Ciebie, w intencji nawrócenia grzeszników oraz jako zadośćuczynienie za grzechy popełniane przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.” ( A tak przy okazji: wymawiajmy „Maryjo” – bo to jest imię Maryi”  – nie „Mario”, „Marii”, wymawiajmy Jej imię poprawnie dla jeszcze większej Jej czci).

Zofia Bury
„Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”.
    
    Słowa Apelu Jasnogórskiego zawierają wspaniałą wieść: Boża Rodzicielka jest naszą Monarchinią, a Polska Jej Królestwem. Oficjalne potwierdzenie tej prawdy mamy w kalendarzu liturgicznym. Każdego roku 3 maja obchodzimy bowiem uroczystość Najświętszej Maryi Panny – Królowej Polski.
    
    Prymas Polski bł. ks. kard. Stefan Wyszyński, autor Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego, mówił, że Polacy są narodem pielgrzymów, który można poznać naprawdę, gdy się popatrzy, jak się modli przed swą Królową – Maryją.
    
    Jako nasza Monarchini zawsze jest gotowa przyjść nam z pomocą, jest z nami w każdy czas – jak głosi popularna pieśń maryjna. Podczas potopu szwedzkiego odpędziła najeźdźcę, pomogła przetrwać rozbiory, zmusić do odwrotu bolszewików w 1920 roku, nie pozwoliła nam zatracić ducha podczas okupacji hitlerowskiej, a później komunistycznej. Możemy być pewni, że będzie naszą Tarczą także podczas inwazji nowych niebezpieczeństw, których widmo gdzieś już nad Polską majaczy.
    
    Jak długo będziemy wierni tej porywającej serca Królowej, tak długo możemy uważać się za dziedziców 1050-letnich dziejów naszej katolickiej Ojczyzny. Pamiętajmy przy tym o niezwykle ważnych słowach, wypowiedzianych przed siedemdziesięcioma przeszło laty przez ówczesnego prymasa Polski ks. kard. Augusta Hlonda: „Polska jest narodem wybranym Najświętszej Maryi Panny”. Świadomość owego wybraństwa nasi przodkowie mieli już od początku istnienia polskiej państwowości. Daje temu wyraz choćby nasz pierwotny hymn narodowy „Bogurodzica”, który przez całe wieki rozbrzmiewał w ważnych chwilach życia religijnego, społeczno – politycznego, a nawet rodzinnego Polaków. Śpiewano go podczas koronacji królewskich, wojen i bitew, ale też na chrzcinach, weselach i pogrzebach.
    
    Polacy bowiem z dawien dawna mieli świadomość, że Maryja – Bogurodzica jest naszą Panią, Orędowniczką, Pośredniczką, Pocieszycielką, Matką, Królową. Wymownym tego potwierdzeniem jest fakt, że patronką pierwszej metropolii w Gnieźnie w X wieku została Najświętsza Maryja Panna w tajemnicy swego Wniebowzięcia. Ponieważ metropolia ta obejmowała swymi granicami całe Królestwo Bolesława Chrobrego, dlatego Matka Boża była Patronką również i Królestwa Polskiego.
  
     Niejednokrotnie królowie polscy wyrażali dziękczynienie Maryi za zwycięstwa oręża polskiego. Uczynił to m.in. Władysław Jagiełło po zwycięstwie pod Grunwaldem gdy fundował klasztor Brygidek w Lublinie oraz Zygmunt Stary, gdy na Jasnej Górze dziękował Pannie Maryi w 1514 roku za zwycięstwo pod Orszą.
    Z kolei szczególną rolę w rozwoju kultu Maryi jako Królowej Polski odegrały Śluby Lwowskie króla Jana Kazimierza o których pisałam już kilka razy.
    
    Przed nami miesiąc maj tzw. u nas miesiąc Maryjny. Niech rozbrzmiewają w naszych domach i świątyniach pieśni poświęcone Jej czci, niech nie zabraknie również dzieci na nabożeństwach Jej poświęconych. Uczmy ich składania hołdu dla naszej Królowej.
  
    „Ta Królowa ukochana,                 
    Nam od Boga Matką dana,            
    Zawsze przyjdzie i pocieszy,             
    Zawsze na ratunek spieszy.            
       Kiedy ból nam dusze zgina,
       Ona u stóp Boga Syna
       Prośbą się za nami wstawi,
       Wyrwie z serca cierń, co krwawi”.

(Źródło: „Królowa Narodu Polskiego” wydawnictwa  Instytutu ks. Piotra Skargi)

Zofia Bury
„Sztuka miłosierdzia polega na wyciąganiu dobra z doznanego zła” -  Św. Jan Paweł II
    
    Św. Jan Paweł II dokonał Aktu Zawierzenia Świata Miłosierdziu Bożemu 17 sierpnia 2002 roku w bazylice Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach. Jak łatwo zauważyć, w tym roku będziemy obchodzić 20. rocznicę tego wydarzenia. W sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie – Łagiewnikach oraz w licznych miejscach na świecie, gdzie znajdują się sanktuaria Bożego Miłosierdzia, trwają przygotowania do obchodów tej rocznicy. Odbywają się comiesięczne spotkania modlitewne z rozważaniami kolejnych fragmentów papieskiego aktu zawierzenia z 2002 r. W miesiącu kwietniu rozważania, które przygotowuje abp Marek Jędraszewski, dotyczą słów zawierzenia: „Pozwól wszystkim mieszkańcom ziemi doświadczyć Twojego miłosierdzia”.
    
    W sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach jest codziennie odmawiany Akt Zawierzenia Świata Bożemu Miłosierdziu po koronce do miłosierdzia Bożego o godz. 15. Trzeba Bożemu miłosierdziu zawierzać nie tylko kontynenty, ale kraje, diecezje, parafie. Także każdy indywidualnie może się zawierzyć, bo każdy z nas tego miłosierdzia Bożego potrzebuje. Jak niektórzy ludzie wyznają, miłosierdzie jest dla nich znakiem, bez którego człowiek nie może żyć. Każdy dzień, każda godzina, minuta jest znakiem miłości i miłosierdzia Bożego, które On nam daje.
    
    Każdy człowiek potrzebuje takiego ostatniego znaku miłosierdzia Bożego w chwili śmierci, aby Bóg przyjął nas do siebie. Aby to spotkanie było radosne, trzeba uczyć się przeżywać każdy dzień w duchu miłosierdzia.
    
    Św. Jan Paweł II odkrył i wskazał światu zadanie na nasze czasy – MIŁOSIERDZIE. Mówił: „sztuka miłosierdzia polega na wyciąganiu dobra z doznanego zła”.  –Koncentrowanie się na doznanym złu otwiera nasze zranienia, zamyka nas na drugiego człowieka, a nawet może prowadzić do chęci zemsty i nienawiści. Dlatego świat tak bardzo potrzebuje miłosierdzia.-
    
    W wieku XX ludzkość doświadczyła ogromu nieszczęść – rewolucji bolszewickiej, narodowego socjalizmu, dwóch wojen światowych, obozów koncentracyjnych, wielu konfliktów regionalnych. Dziś – kiedy piszę ten artykuł – bohaterski naród Ukrainy doświadcza okrutnej wojny napastniczej ze strony Rosji i w związku z tym ogromnych cierpień.
    
    Z drugiej strony zwłaszcza na Zachodzie wzrósł dobrobyt materialny i człowiek – bogaty i syty zaczął odwracać się od Boga. Dotyczy to również naszego kraju. Ale Bóg walczy o człowieka, przychodzi z orędziem Bożego miłosierdzia. Posyła Maryję do Fatimy z ostrzeżeniem dla świata, z wezwaniem do pokuty i nawrócenia. To w jednym z Jej objawień słyszymy słowa: „Módlcie się, módlcie się wiele! Najświętsze Serca Jezusa i Maryi chcą okazać przez was Miłosierdzie. Ofiarujcie nieustannie modlitwy i umartwienia Najwyższemu” (za Antonio Borelli: „Fatima. Orędzie tragedii czy nadziei?”).  Maryja chce nam powiedzieć, że odejście od Boga jest przyczyną ogromnego kryzysu ludzkości i tylko pokuta oraz szczere nawrócenie są w stanie wyprowadzić ludzi z błędnego kursu ku katastrofie.
    
    Następnym przekazaniem woli Boga są objawienia Bożego Miłosierdzia św. s. Faustynie. Jezus skierował do niej słowa: „ Powiedz zbolałej ludzkości, niech się przytuli do miłosiernego Serca mojego, a Ja ją napełnię pokojem”.
    „Teraz jest czas miłosierdzia”. Ten, który ofiarował już wszystko, przynosi jeszcze miłosierdzie bez granic. To przejaw Jego miłości do nas. Trzeba tylko z głębi serca powiedzieć „Jezu, ufam Tobie”.
  
    „Szczęśliwa dusza, która zaufała Twej dobroci
    I zdała się całkowicie na miłosierdzie Twoje,
    Dusza jej napełniona pokojem miłości,
    Wszędzie jej bronisz, jako dziecię swoje”. (Dz. 1652 )

Zofia Bury
„Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę” - Jerzy Liebert
    
    Patrząc od dłuższego już czasu na to, co wokół nas się dzieje, nie sposób nie zauważyć, że mamy do czynienia nie tyle z budowaniem świata bez Boga, co ze światem budowanym przeciwko Bogu. Jedyną znaczącą przeszkodą na tej drodze jest Kościół katolicki. Zatem realizacja tego celu nie może nastąpić bez uprzedniego zniszczenia Kościoła. Wykorzystywane przy tym metody walki z Kościołem nie są nowością, bowiem korzystali z nich wcześniej między innymi bolszewicy czy naziści. Dziś widzimy mury świątyni pomazane np. takimi napisami: „świeckie państwo” i „tu będzie techno”. Właściwie świeckie państwo mamy, ale tu chyba chodzi o bezbożne państwo.
    
    Świata bez Boga czy świata przeciwko Bogu nie da się zbudować bez stworzenia „nowego człowieka”. Dlatego jesteśmy dziś świadkami walki z człowiekiem – z jego przekonaniami i z jego sumieniem. Media podkręcają ludzi emocjonalnie, co powoduje, że człowiek w zalewie informacji traci azymut i zdrowy rozsądek. Media, które miały pełnić rolę pośredników do ukazywania prawdziwych wartości, zaczęły kreować nowe wartości i autorytety. Konserwatywne myślenie prawicowe oparte na tradycyjnych wartościach, na przywiązaniu do wiary ojców, na patriotyzmie, są zwalczane w całej współczesnej kulturze oraz ośmieszane jako zacofane.
    
    Żeby zobaczyć, jakie zmiany dokonały się w naszym życiu, wystarczy spojrzeć w całkiem nawet niedaleką przeszłość. Nasi przodkowie rozpoczynali i kończyli dzień modlitwą, modlili się przed posiłkiem i ważnymi zajęciami. Rozpoczynali pracę od znaku krzyża, witali się wspólnym pozdrowieniem Pana Boga, a przede wszystkim byli pełni refleksji nad czynami, czy są zgodne z Bożym prawem. Przy drogach stawiali kapliczki i krzyże, w swoich mieszkaniach mieli ołtarzyki, gdzie krzyż i święte obrazy i figury ozdabiane były kwiatami. To przed nimi rodziny klękały do modlitwy.
    
    Dziś nawet filmy i seriale kreują nowy obraz domostw bez odniesień i znaków religijnych. Chcą w ten sposób przekonać widzów, że inni już mieszkają bez symboli wiary, a jeśli jeszcze ty widzu masz je w domu, to pozostajesz zacofany w swej wierze.
    
    To dlatego dziś rządy konserwatywne spotykają się z tak wielkim oporem i atakiem. Poprawność polityczna i dążenie do stworzenia nowego ładu w świecie przybierają charakter przymusu. Osoby wrogo nastawione do chrześcijan stają się coraz radykalniejsze w atakach na wierzących i miejsca kultu. Jesteśmy zdominowani przez media, które próbują nam wtłoczyć pewne schematy myślenia. Nie pozwalają nam nie tylko samodzielnie myśleć, ale w swoim kłamliwym przekazie odciągają nas od prawdy.
    
    Nie łatwo jest w takich warunkach wychowywać dzieci. Trzeba się dobrze rozglądać, aby zobaczyć, gdzie jest światło i dobro. Wymaga to ogromnej cierpliwości, determinacji oraz wprost heroicznej konsekwencji. W grę wchodzi przecież duchowe dobro naszych dzieci, a wielu rodziców ma zbyt małą świadomość, że wychowanie dokonuje się przez 24 godziny na dobę i każda nasza decyzja lub jej brak ma wpływ na wychowawczy efekt. Zwłaszcza sprawy Boże zasługują na potraktowanie z najwyższą starannością.
  
    W dzisiejszych czasach my, chrześcijanie, winniśmy być dumni z noszonej w sercach Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie i mieć odwagę przyznawać się do przynależności do wspólnoty ludzi wierzących w każdym czasie i w każdej okoliczności oraz bronienia wiary. Odwaga była zawsze w przeszłości atrybutem tych, którzy mieli silną wiarę. Mamy obowiązek manifestować,  że jesteśmy uczniami Chrystusa, który umarł na krzyżu dla naszego zbawienia.
  
    Wiara nie pozwala na lęk, ale doskonali człowieka, uzdalnia do dzielenia się świadectwem, nawet wobec tych, którzy są może agresywnie nastawieni do wszystkiego, co jest związane z Kościołem katolickim.

Zofia Bury