Z Głosu Floriańskiego
Żywiec - Zabłocie
„Według biblijnego opisu stworzenia, do istoty człowieka należy bycie stworzonym przez Boga jako mężczyzna i kobieta. Ten dualizm jest istotny dla istoty ludzkiej, tak jak ją Bóg nam dał. Teraz uważa się, że to nie On stworzył ich mężczyzną i kobietą, ale że dotychczas określało to społeczeństwo, a teraz my sami o tym mamy decydować. (…) Człowiek kwestionuje swoją naturę.”  - Papież Benedykt XVI
    
    Kobieta i mężczyzna bardzo się różnią między sobą: budową ciała, sposobem myślenia, postrzegania świata i komunikowania się.
    
    Kobieta dziś często słyszy od różnych osób, że kobiecość, tak jak była do tej pory postrzegana, stanowi jakieś ograniczenie czy wręcz wypaczenie człowieczeństwa. Słuchając tego może mieć wręcz wrażenie, że trzeba przestać być kobietą, by stać się człowiekiem.
    
    Według obecnej wizji świata i przyjmowanych wartości jako obowiązujące, liczy się materia, władza, kariera, wielkie projekty, … . Jeśli ktoś w tym nie uczestniczy, nie może czuć się prawdziwie spełniony.
    
    A czy rodzenie i wychowywanie dzieci jest czymś małym? Czy wzięcie odpowiedzialności za rozwój najmłodszych istot ludzkich to mało? Uczenie ich pierwszych słów i gestów, dawanie poczucia bezpieczeństwa, poczucia bycia kochanym – to mało? A przecież to należy do kobiecej natury i nie można temu zaprzeczyć.
    
    Dbanie o dom, o członków rodziny to ogromna praca, w którą kobieta winna angażować wszystkich domowników, aby nie czuła się wyczerpaną, przemęczoną i pokrzywdzoną.
    
    Mężczyzna czuje się ważny i potrzebny, gdy jest angażowany do wszystkich prac , jeśli może zapewnić kobiecie i całej rodzinie bezpieczeństwo, chronić ich, pracować dla nich, gdy nie jest pomijany i odtrącany. Jest szczęśliwy, gdy kobieta i rodzina jest szczęśliwa.
    
    Kobieta winna bronić swej godności, którą dziś chce zniszczyć tak wiele osób. Trzeba wysiłku, ostrożności i dużej czujności, aby ustrzec swoje serce, zachować czystość i godność.
    
    Bł. ks. kard. Stefan Wyszyński mówił do dziewcząt: „Tym, co najlepiej ustrzeże i ochroni, jest twoje zachowanie i postawa, sposób i styl życia. To jakby mur obronny, strzegący skarbu twojego serca. (…) Zacznijcie nowy styl, pełen najwyższego wdzięku i kobiecości, prosty, a przecież pełen godności.
    
    Uczucie musi być w harmonii z wolą i rozumem, a całe zachowanie zewnętrzne musi być wyrazem ładu wewnętrznego. Twoje zachowanie powinno skłaniać raczej do przyklęknięcia przed tobą,  niż do  znieważenia ciebie. To tylko od ciebie zależy, czy ktoś przed tobą uklęknie, czy cię sponiewiera.”
    
    Ważne jest, jakiego języka używa kobieta i każdy z nas. Czy są to słowa kojące, nikogo nie ranią, czy tak wulgarne, że trzeba uszy zatykać, aby ich nie słyszeć. Wiele kobiet dziś używając wulgarnego języka uważa, że w ten sposób staje się bardziej postępowa i atrakcyjna, na miarę dzisiejszych czasów.
    
    Widok obnażonej publicznie kobiety nie pozwala jej szanować. Na dłuższą metę wulgarne postrzeganie kobiety wydobywa z mężczyzn to co najgorsze i niszczy ich samych i innych wokół. Mężczyzna potrzebuje piękna. Lubi, gdy kobieta podkreśla swoją kobiecość swoim wyglądem, ubiorem, ale nie chce, aby wyglądała wyzywająco, bo to przysłania piękno wewnętrzne.
    
    Od spojrzenia kobiety zależy bardzo wiele. Nieraz czyjś spokój lub przypływ nieopanowanych namiętności.  Nie tylko od kobiety, ale od nas wszystkich. Ktoś powiedział, że brudne spojrzenie jest jak zakurzona szyba: wszystko w niej brudne i zniekształcone. Gesty i ruchy mogą prowokować, rzucać jakieś wyzwania.
    
    Czy dziś kobieta, pełna ideologicznych haseł, zbuntowana i często arogancko nastawiona wobec dotychczasowych wartości, chrześcijańskiej kultury, nietolerancyjna wobec nich ale oczekująca tolerancji dla swoich poglądów i zachowań, wyzwala w drugim człowieku szacunek i gest miłości, czy też lekceważenie, może nawet złość; pokój czy podziały?
    
    Nowy styl, obyczaj, sposób zachowania – godny, skromny, prawdziwie kulturalny,  ma strzec godności człowieka, rodzin, obyczaju narodowego.

Zofia Bury
Na kobiety patrzymy poprzez pryzmat własnych matek, sióstr, żon, ale także poprzez pryzmat obrazu kobiety, jaką chce dziś stworzyć nasza kultura.
    
    Obraz kobiety łączy się z własnym doświadczeniem, takim, jaki spotkaliśmy w naszych rodzinach, otoczeniu. Jest to obraz dawczyni życia, wychowawczyni, nauczycielki wiary, kobiety wielkiej miłości, oddania i poświęcenia. Bo czyż można to inaczej ocenić? Czy nie były  to matki bohaterki, które wychowywały pięcioro, siedmioro i często więcej dzieci w trudnym czasie wojny i powojennym, w niedostatku i braku jakichkolwiek udogodnień. W tamtych czasach nie było prądu, pralek, pampersów, gotowych zupek , …. I wielu jeszcze innych potrzebnych rzeczy do pielęgnacji dzieci.
    
    To przecież św. Jan Paweł II w swoim liście apostolskim „O godności i powołaniu kobiety” określa kobietę mianem „geniuszu”. Pisze: „Kościół dziękuje za wszystkie kobiety i za każdą z osobna …, za wszystkie zwycięstwa, jakie zawdzięcza ich wierze, nadziei i miłości…”
    
    Kobieta, którą wyobrażamy sobie często jako słabą i kruchą istotę, poosiada w sobie niezwykłą moc walki o dobro człowieka. Jej zgoda na dar nowego życia zawsze wymaga odwagi, bo przecież wie, że wiąże się z tym troska i poświęcenie – „dar z siebie”. Wydanie na świat nowego człowieka to karmienie, chronienie, opieka, kształtowanie jego pierwszej świadomości, danie mu pierwszego modelu człowieczeństwa i czystej miłości. To bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie.
    
    W powyżej wymienionym liście św. Jan Paweł II stwierdza, że kobieta jest bardziej od mężczyzny zwrócona do konkretnego człowieka, a macierzyństwo jeszcze bardziej tę dyspozycję rozwija. Kobieta nadaje życiu klimat ciepła, opieki, przyjaźni, kształtuje atmosferę domu.
    
    We współczesnym świecie spotykamy jednak tyle kobiet zagubionych, zbuntowanych, egoistycznych. Współczesna kobieta została doceniona w społeczeństwie. Jest wyborcą, urzędnikiem, lekarzem, premierem, specjalistą wysokiej klasy w wielu specjalnościach, nawet często w tych, które dotąd uchodziły tylko za męskie.
    
    Ale dziś obserwujemy zamach na tożsamość kobiety. Wiemy, że wszystkie cywilizacyjne osiągnięcia zawsze wiązały się z poświęceniem ze względu na wyższy cel. Jeśli nie mamy wyższych celów, wtedy działamy po linii najmniejszego oporu, ujawniają się najniższe instynkty. Społeczeństwa zachodnie odrzucają potrzebę pewnego wysiłku i hołdują uleganiu popędom, pozwalają sobie żyć według tego, jak kto chce. Trwa pewien eksperyment społeczny, który jest przeprowadzany i na kobiecie, i na mężczyźnie. Sprowadza się on do emancypowania ich ze swojego życiowego powołania. Celem jest rozbicie i zniszczenie podstawowych dotąd struktur naszego życia, tożsamości płciowej, poczucia odpowiedzialności za rodzinę, za poczęte dziecko, za jego wychowanie. Usiłuje się ludzi oderwać od realnego życia i realnych powinności. W kobiecie instynkt macierzyństwa , zajmowania się dziećmi jest silny i to chce się w niej zniszczyć. Świadczyły o tym choćby organizowane marsze kobiet, gdzie angażowano młodzież i nawet małe dzieci, aby kształtować postawy wrogie rodzicielstwu. Lider opozycji twierdzi wprost, że „macierzyństwo to  udręka na najbliższe 20 lat życia, która zamienia kobiety w niewolnice”. Aż strach przytaczać te słowa, bo jaką wizję przyszłości się nam przedstawia?
    
    W nowym systemie kulturowym , tworzonym na naszych oczach, macierzyństwo nie jest otaczane szacunkiem, natomiast promuje się aborcję i projekt zmniejszania populacji niby dla dobra planety. Dziewczynki i nastolatki są uwodzone  uproszczonymi i zafałszowanymi ideami wolności, miłości i pokoju. W tym zafałszowanym świecie symbolem wolności jest pigułka antykoncepcyjna i partnerzy na chwilę zamiast małżeństwa. Odrzucając prawdziwą miłość zdolną do poświęceń i rodzinę, stajemy się istotami bez własnego miejsca , przynależności, tożsamości, zgody ze sobą samym. Dlatego obserwujemy dziś dramaty wielu kobiet, narastające problemy psychiczne nawet u młodych dziewcząt. Bo degradując kobiecość, działamy przeciwko naturze, ich powołaniu.
    
    Cenę za podważanie fundamentów zachodniej kultury, która przecież kształtowała się na fundamencie chrześcijaństwa, za destrukcję świata jaki znamy, zapłaci młode pokolenie. Rolę kobiety w Europie kształtowało chrześcijaństwo, wskazując na godność kobiety, potrzebę szacunku, prawa do kształcenia, prawa wyborczego. Dziś aby zmienić myślenie społeczeństw, walczy się ze wszystkim co wiąże się z chrześcijaństwem.

Zofia Bury
Kościół co roku stawia przed nami czterdzieści dni Wielkiego Postu.

    - Wielki Post – jak podaje Katechizm Kościoła Katolickiego – jest w Kościele specjalnym czasem praktyki pokutnej, szczególnie odpowiedni dla ćwiczeń duchowych, liturgii pokutnej, pielgrzymek o charakterze pokutnym, dobrowolnych wyrzeczeń, jak post i jałmużna, braterskie dzielenie się z innymi.-
    
    Św. Jan od Krzyża mówił, że tak jak ćwiczenia fizyczne usprawniają ciało, tak ćwiczenia duchowe usprawniają duchowe władze człowieka – rozum, wolę i pamięć. Zatem jeśli człowiek duchowo się przezwycięża, to się umacnia.
    
    40 dni Wielkiego Postu, czas nawrócenia, pokuty i przygotowania do spotkania ze Zmartwychwstałym Panem był kiedyś przeżywany bardzo surowo w oparciu o ścisłe praktyki. Wydaje się, że wówczas zwracano bardziej uwagę na umartwianie ciała. Dziś ci, co rozumieją, po co jest post, chyba bardziej skupiają się na aspekcie duchowym – na modlitwie, życzliwości, darze siebie dla innych, czyli bardziej na formacji duchowej. Dla wielu post ogranicza się do spraw ciała, np. popularnego odmawiania sobie „słodkiego” lub ograniczania drobnych zmysłowych przyjemności. Jeśli formacja jest pogłębiona, post obejmuje także sferę dycha, a więc pracę nad sobą, swoimi wadami, jakością relacji z Bogiem i drugim człowiekiem
    
    Wydaje mi się jednak, że dziś dla większej części osób post nie różni się od karnawału.  Oni nie zauważają nawet, że trwa Wielki Post. Może ich już nic nie łączy z wiarą i Kościołem. Jest to problem społeczeństw nastawionych na konsumpcję i przyjemność, które już nie są zdolne do jakichkolwiek wyrzeczeń, nie widzą w nich sensu. A w świecie panuje zło w różnych przestrzeniach naszego życia, zły duch działa. Pan Jezus mówił przecież o takich złych duchach: „Ten rodzaj złych duchów wyrzuca się modlitwą i postem”. Tak więc post jest potrzebny, aby pokonywać zło w sobie i wokół siebie.
  
     Ks. Sławomir Kostrzewa mówi: „Post, czyli umartwienie, uczy nas odwracać uwagę od tego, co zmysłowe. Poskramia naszą naturę. Uczy dyscypliny, wyostrza zmysły na sprawy duchowe. Post także przygotowuje nas do ważnych zadań.
    
    To znak uniżenia i pokory, przyznania się do własnej grzeszności. Post zbliża do ludzi, bo odziera nas z pychy, uczy rozumieć tych, którzy mają niewiele.
    
    Post, czyli powstrzymanie się od czegoś, np. od zabawy, jedzenia mięsa itp. jest formą ascezy. Celem ascezy winien być wzrost miłości ku Bogu i ludziom.”
    
    Matka Boża i Anioł w Fatimie powtarzali: „Pokuta. Pokuta, pokuta!” Już dzieci fatimskie rozumiały, że pokuta ma wynagradzać Bogu za grzechy swoje i innych ludzi. A nie ma pokuty bez modlitwy i postu, ale post nie powinien być podejmowany bezrefleksyjnie, z obowiązku czy tylko tradycji.
    
    Ideą postu jest umartwić się w tym, co nas kosztuje. Może to dotyczyć nadużywania Internetu, telefonu, portali społecznościowych. Wymieniony wyżej ks. S. Kostrzewa podpowiada jeszcze inne rodzaje postu warte rozważenia: post od narzekania, obgadywania, krytykowania, ma    Dziś warto zwrócić uwagę przede wszystkim na to, aby umieć z pokorą i w duchu wynagradzania przyjmować wszystkie przykrości, krzyże i cierpienia, jakie nas spotykają.
    
    Dobrze też jest oswajać z praktyką postu i dobrowolnych umartwień dzieci, nawet małe. Powtarzać im, że robimy to z miłości do Pana Jezusa, który dzięki naszym ofiarom ratuje dusze od piekła. Bardzo ważna jest ta perspektywa. Dzieci winny też wiedzieć, że praktykując post, odmawiając sobie czegoś, ćwiczymy się w dyscyplinie, uczymy panować nad złymi skłonnościami.
    
    Bogate są tradycje ludowe związane z przeżywaniem Wielkiego Postu. Różne regiony kraju miały wiele zwyczajów praktykowanych nawet do dziś. Niestety, wiele z nich związanych było z zabobonem i magią i takich praktykować nie wolno. Trzeba starać się zachować to, co z przeszłości było dobre i korzystne również dla współczesności, aby przypominały ludziom o ich chrześcijańskich korzeniach.

Zofia Bury
Żyjemy w czasie, w którym toczy się ze zdwojoną siłą walka  dobra ze złem. Ta walka toczyła się zawsze i będzie trwać aż do powtórnego przyjścia Chrystusa na ziemię. Szatan na różne sposoby dąży do zdobycia władzy nad człowiekiem i światem, bo  zło wywodzi się z jego inspiracji.
    
    Za kilka dni mija rok od agresji na Ukrainę imperium zła, które nie liczy się z Bogiem  i człowiekiem. Świat budowany bez Bożych praw prędzej czy później zmieni się w koszmar. Przeżyliśmy przecież komunizm i nazizm i wiemy, że był on skierowany przeciw człowiekowi i chrześcijaństwu. Chrześcijaństwo bowiem jest wielką przeszkodą dla każdej ideologii, bo u podstaw każdej ideologii jest bezbożność.
  
     I dziś jesteśmy świadkami wzmagającej się fali bluźnierstw i szyderstw oraz ataków wymierzonych w chrześcijańskie świątynie, symbole religijne oraz ludzi wierzących w Chrystusa. Trwa atak na św. Jana Pawła II  - wielkiego świadka wiary. Ci, którzy chcą zająć miejsce Boga w sercach ludzi, chcą podważyć naukę, którą głosił, naukę Ewangelii, która jest im niewygodna.
    
    W nowy rok weszliśmy w trudnym czasie – wojna u naszych granic, inflacja, zagrożenia ideologiczne. Ale człowiek prawdziwie wierzący czerpie nadzieję z chrześcijańskiej nauki, swą nadzieję składa w Jezusie Chrystusie i Maryi – naszej Królowej i Opiekunki.
  
    
    Bóg dał człowiekowi wolność i może on z nią zrobić co chce. Ale też Bóg na różne sposoby przemawia do człowieka, zachęca do dobra, przestrzega przed złem, wzywa do nawrócenia, ale nie przymusza do podjęcia jakiejkolwiek decyzji.
    Wojny czy dziejowe nieszczęścia mogą spełniać jakąś funkcję dydaktyczną, dawać lekcję, przebudzenie człowieka.
    
    Wojna na Ukrainie wyzwoliła w Polakach dużo dobra. Zaangażowanie Polaków w niesienie pomocy uchodźcom oraz ludziom poszkodowanym wojną w Ukrainie jest ogromne. Myślę, że każdy na miarę swoich możliwości włączył się w tę pomoc, choćby przez ofiary składane w kościołach na działalność Caritasu, który prowadzi najbardziej systematyczną pomoc uchodźcom w kraju i ludziom w Ukrainie. Obejmuje ona pomoc finansową oraz rzeczową. Transporty humanitarne trwają nieustannie. Centra pomocy uchodźcom zapewniają nie tylko pomoc rzeczową i lokalową, ale także psychologiczną, kursy językowe, pośrednictwo pracy i opiekę nad dziećmi.
    
    W pomoc Ukrainie włączyły się z ogromnym zaangażowaniem organizacje pozarządowe i wolontariusze. Jeden z takich punktów pomocy w Żywcu prowadziła Fundacja Pomocy Dzieciom.  Zbierała potrzebne rzeczy i przyjmowała transporty z krajów Zachodu, rozdzielała potrzebującym pomocy uchodźcom w Żywcu i okolicy oraz organizowała transport darów na Ukrainę. Była to żywność, środki czystości, ubrania, lekarstwa, zaopatrzenie medyczne i wiele innych. W grudniu zawieziono  generatory prądu, które trafiły między innymi dla żołnierzy do Bachmutu.  Fundacja pomogła też wielu uchodźcom w znalezieniu mieszkania. Przyjęła również 11 dzieci ukraińskich niepełnosprawnych, zapewniając im rehabilitację i edukację oraz dowóz do Centrum Rehabilitacyjno Edukacyjnego w Żywcu. Ta pomoc trwa nadal.
    
    Patrząc na szeroką działalność FPD w Żywcu, która prowadzi to Centrum i realizuje wiele zadań humanitarnych, warto przekazać  1,5% swego podatku dla tejże jednostki.
    
    Miłosierdzie jest naszym powołaniem i jest konieczne. Wrażliwość nasza wypływa z ducha Ewangelii: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.

    Przypominam tytuł i numer dla odpisu podatku:
    Fundacja Pomocy Dzieciom w Żywcu
    KRS  0000100243

Zofia Bury
W poprzednim artykule napisałam, że w pomoc osobom cierpiącym, chorym i niepełnosprawnym jest potrzebne zaangażowanie nie tylko rodziców, ale i społeczeństwa i państwa.  Dziś przedstawię działalność  Centrum Rehabilitacyjno Edukacyjnego  dla Dzieci działającego w Żywcu.
    
    W Centrum pracuje silny i ambitny zespół fizjoterapeutów. Codziennie niosą pomoc  dziesiątkom niemowlaków i dzieciom wymagającym rehabilitacji. Kilkunastu rehabilitantów  spośród 21- osobowego zespołu to terapeuci z ponad 15 – letnim doświadczeniem i ogromną wiedzą. Młodsi z kolei bardzo ambitnie i z dużym zaangażowaniem szkolą się na licznych kursach zdobywając certyfikaty metod rehabilitacji dziecięcej a na co dzień uczą się u doświadczonych kolegów. Większość rehabilitantów to specjaliści w metodach NDT – Bobath, SI, MAES, DNMS, Vojty, osteopatii dziecięcej, PNF, trójpłaszczyznowej terapii stóp, terapii manualnej, terapii tkanek  miękkich, FITS, FED i … długo by jeszcze można wymieniać. Te skróty i nazwy pewnie nic nam nie mówią, ale zainteresowani zawsze mogą poszukać informacji z nimi związanymi w Internecie. Na dzieci czeka więc wykwalifikowana kadra pracowników Centrum.
    
    Fundacja Pomocy Dzieciom w Żywcu podaje dane za 2022 rok:
1001 dzieci objętych terapią,  35 631 godzin terapii, 235 dzieci objętych wczesnym wspomaganiem rozwoju, 68 dzieci niepełnosprawnych spełniających obowiązek szkolny w Centrum.
    
    Fundacja Pomocy Dzieciom w Żywcu posiada kontrakt z NFZ na rehabilitację dzieci w Centrum Rehabilitacyjno Edukacyjnym dla Dzieci w następujących zakresach:
1.Poradnia Rehabilitacyjna dla Dzieci: Wymagane jest skierowanie od lekarza rodzinnego lub innego specjalisty posiadającego kontrakt z NFZ zatytułowane „Do Poradni Rehabilitacyjnej”.
2.Ośrodek Rehabilitacyjny dla Dzieci. Do Ośrodka skierowanie wystawia lekarz z Poradni Rehabilitacyjnej funkcjonującej w Centrum. W Ośrodku kontrakt NFZ obejmuje tzw. osobodzień – czyli wielospecjalistyczną, kompleksową rehabilitację niemowląt zagrożonych nieprawidłowym rozwojem psychomotorycznym (głównie z grupy wysokiego ryzyka ciążowo – porodowego) oraz dzieci o zaburzonym rozwoju psychomotorycznym. Rehabilitacją w ramach tego osobodnia mogą być objęte niemowlęta oraz te dzieci, które wymagają rehabilitacji ruchowej oraz dodatkowo np. logopedycznej, pedagogicznej, psychologicznej, … . Dzieci zakwalifikowane do tego rodzaju terapii objęte są konsultacjami lekarzy specjalistów rehabilitacji medycznej, neurologa dziecięcego w ramach NFZ. Zgodnie z wymogami NFZ dzieci rehabilitowane w Centrum na koszt NFZ nie mogą równocześnie korzystać z rehabilitacji przez inne podmioty mające kontrakt z NFZ. Jest również możliwość  dokupienia dodatkowej odpłatnej rehabilitacji i terapii logopedycznej lub psychologicznej. W pierwszej kolejności z takiej możliwości mogą skorzystać niemowlęta oczekujące w kolejce na przyjęcie oraz dzieci powyżej 3 roku życia objęte terapią w Centrum.
    
    Sześć terapeutek pracuje z małymi pacjentami, ucząc ich mowy, alternatywnych sposobów porozumiewania się, prawidłowej wymowy. Ich gabinety są pełne dźwięków, odgłosów, piosenek. Te NEUROLOGOPEDKI uczą również maluszki ssać, jeść, gryźć, pracują nad nadwrażliwościami i wybiórczościami pokarmowymi, wykonują masaże artykulatorów  i pracują nad napięciem mięśniowym w obrębie twarzy i jamy ustnej. To one są tymi specjalistkami, które decydują, czy ostatecznie należy podciąć wędzidełko u niemowlaka. Logopedki pracują również z dziećmi z wadą słuchu, rozszczepem podniebienia i innymi problemami w obrębie jamy ustnej.
    
    Mali pacjenci często wymagają dodatkowych terapii. Zatem w zespole pracują również specjalistki psychologii dziecięcej.
    
    Terapeuci ciągle poszerzają swoje umiejętności, gdyż medycyna idzie naprzód. Tak więc udział w szkoleniu związanym z wadami w obrębie stopy i podudzia poszerzy zakres terapii małych pacjentów.
    
    Terapeuci z Centrum z ogromnym zaangażowaniem wspierają, udzielają pomocy na różnych płaszczyznach, aby ich pacjenci mogli się rozwijać i usamodzielniać.
    
    Rehabilitacja małego dziecka to codzienny wysiłek jego rodziców i prowadzących rehabilitantów. Bez tego wysiłku nie byłoby efektów. Kadra Centrum ciągle poszerza swoje umiejętności i wiedzę na licznych konferencjach i szkoleniach, zapoznając się z nowoczesnymi metodami leczenia, by potem je wdrażać do pracy. Poznają również nowy sprzęt rehabilitacyjny, który wspiera terapię.
    
    Informacje, dobre i cenne rady dla rodziców, związane z rozwojem i prawidłową pielęgnacją dzieci można znaleźć na stronie internetowej „Rehabilitacja Dzieci Żywiec”.

    Jak zawsze zachęcam do przekazania w tym roku 1,5% podatku dla : Fundacja Pomocy Dzieciom w Żywcu    KRS 0000100243.
    
    Wspierajmy organizacje, które regularnie pomagają dzieciom niepełnosprawnym w walce o ich rozwój i samodzielność oraz prowadzi działalność humanitarną.

Zofia Bury
- Zagadnienie zła, cierpienia i wolności w świecie stworzonym przez Boga od starożytności jest tematem wielu dyskusji, wykładów, a nawet wielkich traktatów i dzieł myślicieli. Pytanie o to, dlaczego Bóg dopuszcza zło i cierpienie, zwłaszcza wobec dzieci czy osób niewinnych – jest częste również w codziennych, potocznych dyskusjach. Ludzie szukają odpowiedzi, które byłyby logiczne i niesprzeczne – mówi filozof KUL-u prof. Jacek Wojtysiak. Dzisiejszy człowiek chce wszystko wiedzieć, a czasem może trzeba uznać w pokorze, iż coś jest tajemnicą.
    
    Człowiek jest bezradny wobec cierpienia, które można nazwać uporczywym i niezawinionym. Paul Claudel, nawrócony w Lourdes, powiedział, że Jezus przychodząc na świat nie wyjaśnił tajemnicy cierpienia, ale w niej uczestniczył. Również s. Faustyna pytała Jezusa o tajemnicę cierpienia zwłaszcza dzieci. Pan Jezus powiedział ze łzami : „Widzisz córko moja, jak bardzo mi ich żal, wiedz o tym, że one utrzymują  świat”.
    
    - Chrystus na krzyżu czuł się opuszczony i osamotniony. Są takie sytuacje w cierpieniu, że zawsze pozostaniemy jakoś sami. Ale to nie znaczy, że nie możemy pomóc takim osobom – mówi w swym wykładzie prof. Jacek Wojtysiak. –Chrześcijaństwo jest bardzo realistyczną religią. Nie jest religią uciekania od świata, udawania, że pewnych rzeczy na świecie nie ma. Pokazuje to dobitnie cierpienie , którego doświadcza wcielony Bóg w męce krzyżowej.-
    
    Rozpatrując problem cierpienia dzieci filozof mówi: „My nie wiemy w pełni, co dzieje się w dzieciach. Być może mamy do czynienia z inną jakością metafizyczną.  Powinniśmy dzieciom pomagać w cierpieniu i chorobie. Dla ludzi stających wobec takiego niezawinionego cierpienia jest wezwanie do aktywności, do solidarności, do spojrzenia na życie i świat z perspektywy innych wartości.”
    
    Również Papież Franciszek proponuje  ewangeliczny wariant  wyrażany w posłudze dobrego samarytanina, który towarzyszy cierpieniu, a nie stara się zniwelować je za cenę naruszania godności ludzkiej.
    
    Tajemnicą cierpienia jest zdolność współodczuwania go z osobą cierpiącą. W związku z ciężką chorobą dzieci, to matkę i ojca dotyka to najgłębiej. Choroba dziecka jest doświadczeniem całej rodziny. Długotrwała choroba powoduje przeciążenie u rodziców spowodowane opieką i odpowiedzialnością.  Dlatego potrzebne jest wspieranie rodziców chorego dziecka przez rodzinę, społeczeństwo i państwo.
    
    Za najmocniejszą więź, jaka może istnieć pomiędzy ludźmi, uważa się więź rodziców ze swoim dzieckiem. Ta więź nabiera wyjątkowego znaczenia w sytuacji choroby dziecka przebiegającej z doświadczaniem przez nie bólu i cierpienia. Diagnoza przewlekłej , zwłaszcza zagrażającej życiu, choroby jest momentem przełomowym oraz  bardzo dużym obciążeniem dla ich rodziców, często wywołującym kryzys emocjonalny rodziny. Kryzys ten powoduje zachwianie równowagi życiowej, zagrożenie sensu życia i systemu wartości. Pierwszą fazą reakcji na wiadomość o chorobie dziecka jest szok, potem rozpacz, a następnie poszukiwanie informacji, jak z nią żyć. Im szybciej nastąpi konstruktywne przystosowanie się do sytuacji, pogodzenie z diagnozą i podporządkowanie zaleceniom lekarzy, tym lepiej dla dziecka i rodziny. Ważne jest, jak będą postrzegać chorobę dziecka – czy będą traktować ją jako krzywdę, zagrożenie czy wyzwanie. Najtrudniejszym wyzwaniem wobec rodziców staje się śmiertelna choroba dziecka. Rodzice starają się zrobić wszystko, by zapobiec, wyleczyć, uratować, wstrzymać proces postępu choroby, by ocalić przed śmiercią. Żyją nadzieją na wyleczenie, poprawę, cud.
    
    Bezradność, gniew, złość, rozpacz, nadzieja – te uczucia na przemian ogarniają rodziców. Są to naturalne ludzkie reakcje i winny być rozumiane przez otoczenie. Dla rodziców pozwolić dziecku odejść jest najtrudniejszym wyzwaniem, jakiemu człowiek musi sprostać. Bo pozostaje po nim ogromna pustka i brak celu w życiu. Głęboka więź z dzieckiem, które odeszło powoduje poczucie winy, przekonanie o poniesionej klęsce, utratę nadziei na przyszłość.
    
    Zawsze na równi z ciężko chorym dzieckiem cierpią rodzice i o tym powinno wiedzieć otoczenie i służba zdrowia, aby udzielać im wsparcia i wszechstronnej pomocy.
    
    Niebagatelną pomocą w przeżywaniu takiego cierpienia ma wiara w Boga. Jemu to można powierzać te najtrudniejsze sprawy. Jezus nie obiecywał na ziemi szczęścia, mówił przecież o krzyżu.  W obliczu odejścia dziecka istnieje zawsze ta nadzieja spotkania z dzieckiem po drugiej stronie życia.
  
     Cierpienie jest szkołą mądrości, współczucia, miłości i umiejętności dzielenia się z innymi tym, czym człowiek dysponuje. Szansą na złagodzenie cierpienia jest solidarność z otaczającymi nas ludźmi w każdym nieszczęściu, które ich dotyka. Winna stać się ona życiową zasadą.

Zofia Bury