Z Głosu Floriańskiego
Żywiec - Zabłocie
„A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18, 5).
  
     Słowa te skłaniają do refleksji nad sytuacją dzieci w świecie. Każą zastanowić się, w jaki sposób traktowane są dzieci w naszych rodzinach, w społeczeństwie, w świecie.
    
    Pan Jezus daje nam za przykład dziecko, abyśmy, chcąc być Jego uczniami, stali się jak dzieci. Małe dzieci są ufne, szczere, bezpośrednie, nie ma w ich postępowaniu pozy, zakłamania, wyrachowania.  Negatywne cechy nabywają ucząc się ich od dorosłych. Dorośli nie zawsze zdają egzamin z wychowania dzieci, nie dają dobrego przykładu, ale też trudności życiowe dzieci wymuszają u nich sposoby radzenia sobie samemu.
    
    Z ogromnym szacunkiem trzeba odnieść się do rodziców, którzy biorą odpowiedzialność za rodzinę, niekiedy wielodzietną, którzy nie przedkładają poszukiwania sukcesu zawodowego i kariery ponad wychowanie dzieci, przekazują im wartości ludzkie i religijne, które nadają prawdziwy sens istnieniu.
    
    Wiele rodzin podejmuje się wychowania dzieci przeżywając ogromne trudności i tylko dzięki pomocy krewnych, ludzi dobrej woli i różnych organizacji charytatywnych i instytucji pomocowych są w stanie podołać zadaniom.
    
    Sytuacja dziecka, zwłaszcza w naszym kraju, wydaje się być dziś stabilna i korzystna. Stwarza się możliwości rozwoju dziecka, zapewnienia mu określonych warunków życia, dóbr materialnych, edukacyjnych i zdrowotnych. Tak ze strony rodzin, jak i państwa dziecko ma zagwarantowane warunki do rozwoju fizycznego, intelektualnego i psychicznego. Większość rodziców robi wszystko, aby ich dzieci miały zagwarantowane prawidłowe, najlepsze warunki życia i rozwoju i są gotowi nawet na duże wyrzeczenia, aby zrealizować te cele. Czasem robią nawet więcej niż to jest potrzebne, wyręczając dziecko z obowiązków domowych, do których winno być przyuczane dla jego dobra. Bywa też, że zbyt troszczą się o wysoki standard życia, zaniedbują wychowanie. Tymczasem, jak ktoś powiedział, dodatni wpływ na dziecko jest ważniejszy niż nauka abecadła.
    
    Ale sytuacja dziecka nie jest aż tak dobra, jakby się wydawało. Wiele dzieci cierpi z powodu braku miłości i zainteresowania najbliższych. Miliony dzieci cierpi z powodu wojen i przemocy, braku jedzenia i wody, przez wymuszoną emigrację i wiele innych form niesprawiedliwości istniejących w świecie.
    
    Od ponad roku obserwujemy rozłączenie rodzin ukraińskich z powodu wojny i przymusową emigrację. Wiele z tych dzieci, które dziś zamieszkały u nas i w innych krajach Zachodu, nie ma już domów, szkół, do których chodziły, przedszkoli, może także ojców i innych członków rodzin. Najeźdźca zabrał im w jednej chwili dzieciństwo. Tysiące dzieci deportował do swego kraju okłamując je, że rodzice ich nie chcą, pozbawiając je domu, rodziny, rówieśników, ojczyzny. To barbarzyństwo XXI wieku.
    
    Ale nie tylko wojny pozbawiają dzieci tak potrzebnego im bezpieczeństwa i dobrych warunków rozwoju. W wielu krajach szerzy się ubóstwo, które dotyka coraz większych mas społeczeństw. Globalizacja gospodarki pogłębia przepaść między bogatymi i biednymi. Ludzie bogaci stają się coraz bogatsi, a szerokie kręgi społeczeństw biednieją. Liberalny świat nie chce się dzielić z biednymi, pomoc rodzinom uważają za rozdawnictwo. Ubóstwo zawsze dotyka w szczególny sposób najbardziej bezbronną część społeczeństw, czyli dzieci. Również rozluźnienie się więzi małżeńskich, rodzinnych i międzyludzkich niesie wielką krzywdę dla dzieci.
    
    W niektórych krajach zwłaszcza słabo rozwiniętych brak odpowiedniego systemu opieki społecznej oraz negatywne uwarunkowania kulturowe są przyczyną biedy i głodu.  W wielu krajach świata istnieje zjawisko „dzieci ulicy”. Szacuje się, że takich dzieci na świecie może być nawet 150 milionów. To są dane podane przez UNESCO. Są wśród nich dzieci, które dzień spędzają na ulicy szukając pożywienia, zarabiając na życie, a na noc powracają do domu.  Ale są i takie, które nieustannie przebywają na ulicy.
  
     Mówiąc o dzieciach ulicy, myślimy o Afryce, Azji czy Ameryce Południowej.  Bardzo zdziwiłam się jednak, gdy trafiłam na raport Rzecznika Praw Dziecka z 2013 roku. Według raportu w Polsce było ok. 60 tysięcy dzieci ulicy. Bezdomność ta jest rozumiana nie tylko jako brak miejsca mieszkalnego, ale też zjawisko ucieczek z domu z powodu braku należytej opieki ze strony dorosłych.
    
    Dzieci ulicy doświadczają głodu, chorób, przemocy, poczucia zagubienia, samotności, buntu.
    
    Wielkim problemem dla rozwoju i wychowania dzieci jest zbyt mało czasu poświęcanego im przez rodziców. Dotyczy to dzieci tak bogatych społeczeństw, jak i biednych krajów świata. Deficyt miłości to największa nędza, jaka może dotknąć dziecko. Najważniejszy obowiązek wobec dzieci, to dać im szczęście, ale bez miłości szczęście nie istnieje.
    
    W przyszłości, wcale nie takiej odległej, dzieci mają zastąpić pokolenie dorosłych. Mówimy przecież, że są one przyszłością i naszą nadzieją. Czy te nadzieje spełnią się, zależy od każdego z nich, jak będzie wychowane, czego nauczyło się w dzieciństwie i młodych latach, co wniesie w świat  ludzi dorosłych, jakie będą jego ideały, czy będzie chciało je realizować dla dobra innych i czy będzie umiało brać odpowiedzialność za siebie i innych.

Zofia Bury