Z Głosu Floriańskiego
Żywiec - Zabłocie
Zamknięte szkoły, przedszkola i żłobki. Nieczynne galerie handlowe, kina, teatry, muzea, dyskoteki. Odwołane imprezy masowe. Tak w wielu krajach świata wyglądał Wielki Post w bieżącym 2020 roku. A przecież dotąd wystarczyło przejść choćby w którykolwiek piątek Wielkiego Postu ulicami miast, aby zobaczyć, że karnawał trwa w najlepsze. W tym roku chcąc nie chcąc, współczesny człowiek musiał pogodzić się z niepopularną dziś wstrzemięźliwością Wielkiego Postu, wymuszoną przez pandemię koronawirusa.
    
    Budowaliśmy cywilizację bez postu, z trwającym przez cały rok karnawałem. Przyszedł czas próby. Wirus, tak mały i niewidzialny, rzucił na kolana całe narody wraz z ich snami o potędze; świat chełpił się swoją stałością, potęgą i trwałością. Tymczasem gospodarka stanęła, giełda padła, sklepy są zamknięte, loty zawieszone, ulice puste, imprezy sportowe odwołane, granice zamknięte,… . Wszystkiemu winna jest maleńka cząstka, wielkości może mikrona, zdolna wywrócić do góry nogami nasze życie, obalając mit o stabilności naszego świata, o tym, że jesteśmy jak Bóg, decydujemy o życiu wielu ludzi, jak dzieci poczęte, niepełnosprawni, starzy. Stawiamy się więc nie tylko ponad religią i moralnością, ale także ponad samą naturą, a więc ponad Bogiem. Rządy narodów usiłują ratować dziś życie obywateli, jednocześnie prawnie zabezpieczają prawo do aborcji, eutanazji czy manipulacji genetycznych.
    
    Okazuje się, że wobec choroby, której lekarze nie potrafią przeciwdziałać, dumny z osiągnięć cywilizacji współczesny człowiek staje równie bezradnie, jak to się działo w przypadku ludzi średniowiecza czy starożytności.
    
    „Wszelkie zdobycze światowe okażą się najgorszymi plagami, jeśli przyczynią się do zaśnięcia dusz w niedbałości i wyjałowieniu duchowym. W takim razie do przebudzenia może dojść dopiero na dnie przepaści” – pisze ks. Robert Skrzypczak i przypomina słowa ks. Dolindo Ruotolo: „Straszliwy huragan” dziejów, zgonów, paniki, bankructw, „zamykane kościoły”, „pasterze wypędzani ze swych siedzib”- czyli kaplic, świątyń i katedr – „i pozbawiani tego, co posiadali” – te opisy jakby pasują do naszych czasów na świecie. „To wszystko jest miłosierdziem a nie złem”- mówi ks. Dolindo.- Potem nadejdzie druga faza owego miłosierdzia. Wszystko zmierza do ponownego odkrycia obecności Chrystusa wśród nas, obecności ukrzyżowanej i zmartwychwstałej”.
    
    Również Vital Lehodey -  cysterski teolog uważa, że: „To, co my nazywamy plagą i karą, jest w gruncie rzeczy łaską, wydatnym przejawem miłosierdzia. Chodzi przecież o zbawienie człowieka”.
    
    Papież Benedykt XVI mówił, że obecnie człowiek chce się zbawić bez krzyża, wbrew krzyżowi, czyli wbrew prawdzie. Widzimy te różne nieludzkie pomysły radzenia sobie - aborcję, samobójstwa, eutanazję. Współczesny ateizm w przypadku wielu ludzi ma swe najgłębsze korzenie w zgorszeniu krzyżem. Joseph Ratzinger jednak zauważa, że „jest rzeczą uderzającą, że większość oskarżeń przeciwko Panu Bogu nie pochodzi od cierpiących tego świata, ale od sytych widzów, którzy nigdy nie cierpieli. Cierpiący nauczyli się widzieć”. Maryja w objawieniach w Kibeho wskazywała ogromną przed Bogiem wartość cierpienia i umartwienia, które są sposobem na uratowanie świata.
    
    Miejmy nadzieję, że za kilka miesięcy, kiedy wirus ustąpi, pozostanie więcej pokory wobec ludzkiego przeznaczenia, wobec kruchości naszej ziemskiej egzystencji, mniej będziemy skłonni do bezmyślnych, stadnych zachowań. Powściągniemy swoje zadufanie, przekonanie o nieograniczonych ludzkich możliwościach. Bezrefleksyjną wiarę w postęp nauki i techniki zamienimy na wiarę w Boga. Stąd ostatnie wydarzenia odczytujemy jako naglące wezwanie do nawrócenia i czynienia pokuty.
    
    Prof. Marian Zembala -  kardiolog powiedział w jednym z wywiadów, że po epidemii „z pewnością zdamy sobie sprawę z kruchości życia; ta refleksja jest konieczna, bo świat w wielu dziedzinach przekroczył granice. Nie możemy być tak zarozumiali i pewni, że nic nam nie grozi. Ta refleksja powinna nas umocnić.”

Zofia Bury