Z Głosu Floriańskiego
Żywiec - Zabłocie
„Są wakacje. Mam na imię Basia. Mam dwanaście lat, warkocze i głowę pełną marzeń. Największe z nich to zostać lekarzem. Mam także dwóch młodszych braciszków: Adasia i Jędrusia. Adaś zdał właśnie do szóstej klasy, a Jędruś będzie obchodził niedługo swoje drugie urodziny” – tak zaczyna się książka Ewy Skarżyńskiej „Basia z kazachskich stepów”.
    
    Był rok 1939. Tak jak Basia, tysiące dzieci rozpoczęły wakacje, nie przeczuwając nawet, że to ostatnie ich beztroskie wakacje; nie wiedziały, co czeka ich już za kilka miesięcy.
    
    1 września 1939 r. był dniem rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Tego dnia dzieci nie poszły do szkoły. Wybuchła II wojna światowa. Dotknęła ona dzieci w sposób szczególny, bo była to wojna totalna, celnie uderzająca w bezbronnych i najsłabszych. Okrucieństwo wojny z tej dziecięcej, niewinnej perspektywy jawi się nam najbardziej wyraźnie. Stajemy wobec niego bezradni i bez słów.
    
    Trudno było to przeżyć, ale mimo głodu, ciężkich warunków, często ciężkiej pracy, była wola przetrwania.
    
    Wiele dzieci podzieliło los rodziców, jedni dostawali się w ręce Niemców, inni trafiali w ręce Sowietów. Wywożono ich do obozów pracy, do kazachskich stepów, miejsc, gdzie nie było nic – ani domów, ani jedzenia, ani ubrania.
    W przytoczonej na początku książce znajdujemy opisy tego, co spotkało Polaków w Związku Sowieckim. Są to historie przerażające. Trudno uwierzyć, ile człowiek jest w stanie wytrzymać.
    
    Ale nie inaczej było pod okupacją niemiecką. Może dziś nie wszyscy wiemy, że w Łodzi znajdował się jedyny na świecie obóz koncentracyjny dla dzieci. Pierwszego grudnia 1942 r. na wyodrębnionym terenie żydowskiego getta w Łodzi Niemcy utworzyli obóz dla polskich dzieci i młodzieży. Więziono w nim ok. 12 tysięcy małych Polaków, spośród których końca wojny dożyło zaledwie ok. 900. Z powodu wycieńczenia i chorób większość z nich niedługo po wyzwoleniu zmarła.
    
    Setki tysięcy polskich dzieci były poddane przymusowej germanizacji w III Rzeszy. W czasie pacyfikacji Zamojszczyzny Niemcy przewieźli z obozu przejściowego w Zamościu do trzech podwarszawskich powiatów 5432 osoby, głównie dzieci, kobiety i ludzi w podeszłym wieku. Polskim rodzinom Niemcy siłą odebrali ok. 35 tys. dzieci, z których ok. 10 tys. zaginęło lub zmarło w obozach i w czasie transportu z powodu głodu, zimna i braku opieki.
    
    Niemcy w obozie przejściowym m.in. w Zamościu dokonywali selekcji „rasowej” dzieci pod kątem ich germanizacji. Zwracali uwagę na blond włosy, niebieskie oczy i odpowiedni układ twarzoczaszki, co określali jako cechy rasy germańskiej. Dzieci niespełniające tych kryteriów trafiały do innych obozów, tamte zaś do niemieckich rodzin.
Przeznaczone przez Niemców do eksterminacji „bezwartościowe rasowo” dzieci były ratowane przez polską społeczność z transportów śmierci.
    
    Tym dzieciom, ofiarom brutalnej wojny winni jesteśmy naszą pamięć. Ci, którzy przetrwali, choć zostali pozbawieni najpiękniejszego okresu w życiu człowieka, winniśmy ogromny szacunek.
    
    Każde dziecko na świecie ma prawo do szczęśliwego dzieciństwa. A przecież dziś na świecie wciąż trwają wojny i konflikty zbrojne. Najwięcej w nich cierpią dzieci. Na całym świecie dziś 260 mln dzieci nie chodzi do szkoły. 50 mln z nich musiało opuścić swoje domy z powodu wojny. Kilkanaście milionów jest niedożywionych  i  zagrożonych śmiercią – podaje Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Dzieci syryjskich uchodźców praktycznie nie mają możliwości uczęszczania do szkoły, gdyż nie mają dokumentów wymaganych przy rejestracji do szkoły. W Sudanie Południowym zagrożonych głodem jest 7 mln dzieci. Podobnie jest w Birmie i wielu innych krajach głównie Afryki. Wiele dzieci jest porywanych z ich domów, szkół, ulic i wcielanych do armii. Małoletni cierpią głód i pozbawieni są opieki dorosłych. Są bardzo często wykorzystywani seksualnie.
    
    Uświadamiając sobie ogrom cierpień dzieci, którym wojny kradną dzieciństwo, nie sposób nie doceniać tego, co mamy dziś. Warto więc codziennie dziękować Bogu, że dane nam jest żyć w pokoju. Zanim zaczniemy, jak to jest w zwyczaju, narzekać na nasze szkolnictwo, pomyślmy o dzieciach, którym nie dane jest chodzić do szkoły.

Zofia Bury